poniedziałek, 1 lutego 2021

LUCY MAUD MONTGOMERY ,,ANIA Z SZUMIĄCYCH TOPOLI"

 


Książkę na język polski przełożyła Grażyna Szaraniec (wydawnictwo Bellona) 

Ania Shirley - zaręczona z Gilbertem, który studiuje medycynę - po ukończeniu uniwersytetu wyjeżdża do Summerside. Tam obejmuje posadę kierowniczki liceum, a także nauczycielki. Mieszkając w urokliwych Szumiących Topolach razem z dwiema ciociami-wdowam poznaje wielu nowych ludzi. Znajduje przyjaciół, odkrywa coraz to dziwniejsze konflikty rodzinne i historie miłosne, którym najwyraźniej potrzebna jest drobna pomoc... Nie może jednak być aż tak kolorowo, ponieważ od samego początku we znaki daje jej się rozległy klan rodziny Pringle - tamtejsza odmiana uciążliwej rodziny Pye. Na szczęście Ania zawsze może o wszystkim napisać Gilbertowi i odwiedzić Zielone Wzgórze.

Czytając pierwsze rozdziały tej książki po latach byłam dość znudzona. Może dlatego, że pierwsze rozdziały (i też duża część książki) to listy Ani do Gilberta. Może też z powodu tego, że Ania ciągle narzekała na życie w Summerside. Dopiero po pewnym czasie, gdy przywykłam do tych wszystkich nowości, byłam w stanie czytać tę część, a nie ją męczyć. 

Ania spędza trzy lata w Szumiących Topolach i my, czytelnicy, właściwie nie spotykamy osobiście nikogo z Avonlea. Przeważnie dziewczyna tylko wspomina, że wróciła z Zielonego Wzgórza i wraca do pracy, chociaż jednak przez dosłownie kilka chwil byliśmy tam osobiście. Ale! Tylko ze względu na to, że zabierała tam ze sobą przyjaciół, którzy potrzebowali poczuć rodzinne ciepło i spokój. Cóż, może to dlatego, że po prostu ta książka już nie była o Avonlea, podobnie jak wszystkie następne. Przykre jednak dla mnie było to, że nawet nie było nic wspominane o tym, żeby Ania pisała do Maryli bądź Diany. 

Dla mnie to chyba ta najmniej ciekawa ze wszystkich części, choć mogę jeszcze zmienić zdanie. Wciąż jednak sądzę, że najlepszym zakończeniem dla losów Ani byłaby po prostu ,,Ania na uniwersytecie". Mimo kiepskiego początku, ,,Anię z Szumiących Topoli" czytało się całkiem nieźle, ale dopiero po pewnym etapie. Po jakimś czasie Ania zaczęła z zaangażowaniem bawić się w swatkę, co bywało dość śmieszne. 

Za tydzień wreszcie zrecenzuję ostatni tom (a przynajmniej pierwszej z serii) ,,Wojowników", czyli ,,Czarną godzinę". Potem znowu jak bumerang wróci Ania w ,,Wymarzonym domu Ani", a następnie nareszcie będę mogła ze spokojem i błogą radością przeczytać 900-stronową ,,Winter", czyli zakończenie Sagi Księżycowej Marissy Meyer. To by było na tyle, do następnego tygodnia!

                                                                                                                                   Miłego czytania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Leigh Bardugo ,,Szóstka Wron"