Książkę na język polski przełożył Miłosz Urban
Kto by pomyślał, że tak będzie wyglądać świat?
Idealne państwo zamknięte pod szklaną kopułą, chroniące ostatnich ludzi przed skażonym światem zewnętrznym. To właśnie Królestwo Viterry.
Tatiana ma siedemnaście lat. Od śmierci rodziców mieszka z ciotką, która nie spocznie, póki dziewczyna nie wyjdzie za mąż. Dziewczyna jednak chce tylko zamieszkać z siostrą i pracować w warsztacie jubilerskim szwagra. I może to zrobić, ale pod jednym warunkiem - weźmie udział w pierwszym etapie Wyboru, podczas którego książę spośród kandydatek wybierze swoją przyszłą żonę. Tatiana nie spodziewała się, że nie przejmując się Wyborem, zakwalifikuje się jako pierwsza i trafi do pałacu do następnego etapu. Piękny zamek, suknie i brylanty, a pod tą idealną powłoką podstępy, wrogość i rywalizacja między kandydatkami. Tatiana jest w najgorszej sytuacji - w końcu ma przewagę. Jednak Wybór ma pewien haczyk - kandydatki nie wiedzą, który z czterech młodzieńców jest księciem, Tatiana ma nadzieję, że nie jest nim Phillip - nieprzyjemny i wrogo do niej anstawiony, który wzbudza w niej sprzeczne emocje.
Wiedziałam, że ta książka będzie słaba od chwili, gdy w ogóle pojawiła się w Polsce. Ale przeczytałam po latach, żeby nie było, że krytykuję bez znajomości treści. I wiecie co? Treść taka, że w sumie nic się w tej książce nie działo.
Zacznę od głównej bohaterki, która jest typową Mary Sue bez wyrazu. Nie posiada charakteru, ona po prostu jest, a mimo to wszyscy panowie są nią oczarowani. I przecież tylko ona nie marzy o koronie! Hobby? Zainteresowanie jubilerstwem prawie nie zostało pokazane, a obserwowanie gwiazd to filozoficzne marzenie o wolności, które nijak pasowało mi to książki. Chodzi mi o samo filozofowanie w każdym rozdziale. W dodatku Tatiana przez całą książkę jedynie ma wypadki, mdleje, wymiotuje z emocji i wszyscy muszą nią niańczyć. Całą. Książkę. Mówiłam też, że marzy o wolności i samodzielności? Dość szybko pochłonęła ją zabawa w: Zgadnij, który z nich jest księciem?
W kwestii kreacji świata... od początku się zastanawiam, jak mocne musiało być to szkło, że ta kopuła nie rozwaliła się przez tyle lat? Wiem, że są budynki ze szklanymi dachami, całe ze szkła... ale na litość boską, tam atomówki latały i nic? (Spojler: W którymś tomie kopuła runęła. Wow). I chociaż Królestwo powstało w XX wieku, to mam wrażenie, że ludzie się mocno cofnęli. Autorka chciała pokazać, jak bardzo pogorszyła się sytuacja kobiet, jak były kontrolowane, pozbawione możliwości decydowania o sobie. Ale nie wyszło jej to, ten problem sprowadzał się to narzekania Tatiany. W opisie wspomniałam też o skażonym świecie zewnętrznym... Od początku czułam, że to bujda, a z opisów kolejnych książek wiem, że miałam rację.
Styl pisania... Miałam problem z kilkoma rzeczami. Po pierwsze: dialogi. One były takie sztywne, zupełnie nienaturalne! Były też momenty, gdzie nagle jedna wypowiedź w ogóle odbiegała stylem od reszty. Druga rzecz: Filozofowanie. Zupełnie nie pasowało do reszty. Kolejna rzecz: Długość książki. Seria ma chyba siedem tomów (ostatni jest historią siostry księcia, która w sumie nie ma związku z resztą, to po prostu taki dodatek), a mogłaby mieć trzy, ponieważ w pierwszym nie działo się nic. Po prostu nic. To były tylko omdlenia, wypadki, posiłki i chodzenie spać. Ach, no i jeszcze chodzenie po wybiegu, leżenie w szpitalu... miała być ostra rywalizacja, dobrze pamiętam?
Idziemy dalej, a mianowicie do dalszych postaci. Zacznę od tej mniej ważnej, czyli Claire: żywiołowej współlokatorce Tatiany (Bawi mnie to, że wszystkie mieszkały w wieżyczkach w ogrodzie w dwie osoby. Co za luksus...), która przylepiła się do niej, gdy tylko ją zobaczyła i oznajmiła, że od tego momentu jest jej przyjaciółką aż po grób. No i była przyjaciółką. Bardzo szybko ta więź przerodziła się w przyjaźń na dobre i na złe, a mnie Claire po prostu irytowała. Nie mogła przestać gadać o ,,młodzieńcach" i o swoim faworycie, który oczywiście nie może być jej faworytem, bo zakocha się dopiero, jak rozgryzie, który z nich jest księciem. I uwaga... to wiadomo od pierwszej chwili.
Phillip, który zawrócił Tatianie w głowie, który traktował ją raz z wrogością godną naczelnej szkolnej zołzy, a raz z czułością troskliwego chłopaka. I od momentu, gdy jako pierwszy ze wszystkich pojawia się na kartach książki, wiadomo, że to on jest księciem. I spojler! Jest nim. Kto by się spodziewał... Bo widzicie, przeczytałam opisy następnych tomów. Absolutnie nic nie straciłam. I wy też nie traćcie czasu.
Chcę tylko powiedzieć... że dla mnie to nieudana kopia ,,Rywalek", jak twierdziłam od początku. I ta opinia to nie wina uprzedzeń, tylko stwierdzenie faktów. Nie wyszło i tyle.
Ogłoszenia parafialne! Za tydzień opowiem o czymś dużo, dużo lepszym i wartościowym, czyli o czwartym tomie ,,Heartstoppera", a później o ,,Hopeless" i ,,Dziewczynie, która skoczyła do morza" (czytajcie: rozczarowanie i fantastyczna książka). Do następnego tygodnia!
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz