Wąpierz Elgan żył spokojnie w Wiosce za Bukowym Lasem do dnia, gdy w wyniku pecha jest zmuszony zgodzić się pomóc samozwańczemu szamanowi, który przypadkiem oddał swoje ciało Welesowi i przy okazji przywołał niezwykle cuchnącego, przerażonego demona - Smęta. Smęta z kolei nie wziął pod opiekę żaden bóg ze względu na jego smród, a demon powoli zaczyna tracić nad sobą kontrolę. Elgan wyrusza więc do Czarnoboga, który być może przyjmie do siebie Smęta... Pozostaje liczyć, że bóg nie ma węchu.
Duet demonów szybko zamienia się w trio, gdy do wędrówki dołącza młoda szamanka, Dorada, która ma być ich przewodniczką, i która żadnego licha się nie boi i zadrze z każdym demonem, stojącym jej na drodze. Szybko okazuje się, że Elgan nie tylko musi odzyskać z Wyraju ciało nieszczęsnego Blizbora i odprowadzić Smęta do Czarnoboga, ale jeszcze zająć się sprawą znikających z wioski Dorady dzieci (i znachorów).
Elgan i jego znacznie powiększona drużyna wędrowców odwiedzą liczne wioski pełne zabobonnych mieszkańców, napotkają liczne demony, czarodziejki, czarownice, znachorów i wiele więcej. Nikt jednak nie mówi, że wąpierz nie ma też własnych spraw na głowie. Kto wie, czy po drodze nie spotka kogoś, kto być może będzie wiedział, kim był za życia?
Co mogę powiedzieć o mojej znajomości słowiańskich wierzeń? To, że zapamiętałam kilka demonów i duszków z gry logicznej ,,Eventide: Słowiańska baśń". W szkole miałam powiedziane tylko kilka słów o najważniejszych bogach, w których wierzyli nasi przodkowie, a to właściwie tylko dlatego, że w liceum wybrałam rozszerzoną historię. Dzięki ,,Drodze do Wyraju" miałam okazję dowiedzieć się czegoś więcej.
Kocham mitologie, wszelkie dawne wierzenia. Każda jest w czymś wyjątkowa (poza rzymską - wymyślili kopiuj-wklej, ale za bardzo się z tym zapędzili), każda ma niezwykłe historie i nieskończone złoża inspiracji dla współczesnych twórców.
,,Droga do Wyraju" to pierwsza część ,,Demonów Welesa", a jej głównym bohaterem jest wąpierz Elgan, czyli... taki wampir. Jest to postać, którą bardzo polubiłam za sarkazm (kocham sarkazm), za to, że nie jest człowiekiem i za to, że jego historia ma jeszcze bardzo wiele do odkrycia. Jego poprzednie życie jest owiane tajemnicą nawet dla niego, ale skoro stał się księciem ciemności, za życia musiał być wyjątkowym niegodziwcem. Gdyby nie to, że to starodawne czasy, to można by go podejrzewać o parkowanie na miejscach dla niepełnosprawnych, mówienie ,,wziąść", ,,włanczać" itp. Pozostali bohaterowie również mają swoje tajemnice, ich historie również mają sporo do odkrycia.
Książka jest wyjątkowo krótka, jeśli spojrzeć na cegły, które czytałam w ostatnim czasie... i które czekają w kolejce. A mimo to na tych 300 stronach dzieje się prawdziwa magia. Nieprzeciętna fabuła, ciekawi bohaterowie, tajemnice, które czekają na odkrycie, niezwykły świat, czary i demony. A wszystko okraszone nutką humoru. Na dodatek książka została obdarzona klimatyczną, piękną okładką.
Polecam Wam wszystkim ,,Drogę do Wyraju"! Za tydzień opowiem zaś o ,,Akademia Dobra i Zła: Jedyny Prawdziwy Król", a później pojawi się recenzja ,,Vortex: Dzień, w którym rozpadł się świat". Do następnego tygodnia!
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz