Książkę na język polski przełożyła Magdalena Grajcar
Scarlet od tygodni martwi się o babcię, która nagle zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Policja ignoruje zgłoszenia zaginięcia, jednak dziewczyna wie, że kobieta nie opuściła farmy dobrowolnie. Aż w końcu trafia na kogoś, kto doskonale wie, co się stało z babcią młodej Benoit... W końcu to jeden z nich. Jednak Scarlet nie miała podstaw sądzić, że wraz z poznaniem Wilka dowie się, ile rzeczy ukrywała przed nią babcia. Wilk jest tym złym i nie wolno mu ufać. Coś jednak przyciąga ją do niego, a jego do niej.
Tymczasem Cinder, główna bohaterka pierwszego tomu, ma poważne kłopoty. Królowa Levana za wszelką cenę chce ją dorwać. Jednak gdy dziewczyna-cyborg ucieka z więzienia, cesarz Kai ma tylko kilka dni, by ją odnaleźć i oddać w ręce władczyni Księżycowych. Cinder nie ma jednak zamiaru dać się ani pojmać, ani zabić. Ale zamiast iść zgodnie z planem doktora Erlanda, dziewczyna wraz z kapitanem Thornem, któremu pomogła uciec z celi, udaje się na poszukiwania babci Scarlet, która ma coś wspólnego z trafieniem na Ziemię Cinder - księżniczki Selene.
Na nieszczęście wróciłam do serii po długim czasie, ale nie na tyle długim, bym zapomniała, co się wydarzyło w ''Cinder''. Tym razem książka w głównej mierze skupiała się na tytułowej Scarlet, na Czerwonym Kapturku. Dziewczyna ma pracę nawiązującą do niesienia babci koszyka z jedzeniem: pracuje na farmie i rozwozi produkty klientom. Również jej wygląd nawiązuje do bajki/baśni, ponieważ dziewczyna jest ruda i do tego ubiera się w czerwoną bluzę z kapturem. Ma ona dość ognisty charakter, który stanowi przeciwieństwo Cinder, której perspektywa pojawia się co kilka rozdziałów, podobnie jak Kaia, którą jednak mamy raz na ruski rok. Ale przecież on nie jest tam zbyt ważny, a przynajmniej w tej chwili.
Naprawdę uwielbiam tę serię, to całe połączenie baśni z science-fiction. ''Scarlet'' była równie dobra, co ''Cinder'' i bardzo szybko mi się czytało. Z czystym sumieniem polecam tą serię, ponieważ jest świetna, nie umiem użyć innego określenia. Może nie trafi do kogoś, kto wręcz nienawidzi światów przyszłości z podróżami w kosmos, ale pozostali na pewno będą zadowoleni z lektury. Zabieram się już za trzecią część, czyli ''Cress'' - Roszpunkę w satelicie. Swoją drogą wciąż czekam na ostatnią część serii, ''Winter''. Trochę mam obawy, że historia zatoczy koło i po raz drugi ta seria w Polsce zostanie niedokończona. Z moich wyliczeń, które opieram na wpisach na stronie wydawnictwa, czwarty tom powinien pojawić się mniej więcej teraz na jesień. Teraz gdy to piszę, nie mam żadnych informacji o konkretnej dacie premiery, ale mam nadzieję, że niedługo będę je mieć.
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz