Książkę na język polski przełożył Piotr Grzegorzewski
Sky ma siedemnaście lat. Kiedy była dzieckiem, jej matka Karen adoptowała ją. Odkąd pamięta, żyła inaczej niż jej rówieśnicy. Nigdy nie miała telefonu i nie chodziła do szkoły. Przywykła do tego.
Wszystko zawsze było jasne, aż do dnia, gdy spotkała Deana Holdera. Chłopak zachowuje się dziwnie, wzbudzając w niej skrajne emocje. Nigdy nic nie czuła przy żadnym chłopaku, aż do teraz. Holder ma równie złą reputację co Sky, a dziewczyna wie tylko jedno: musi trzymać się od niego z daleka. Oboje jednak wciąż na siebie wpadają, a każde spotkanie budzi mętlik w głowie dziewczyny. Im lepiej poznaje Holdera, tym bardziej zdaje sobie sprawę, że coś ukrywa - chłopak wie o niej więcej niż ona sama. A im więcej Sky dowiaduje się o sobie, tym więcej by dała, by o tym zapomnieć. Życie nie może być bardziej beznadziejne...
O tej książce słyszałam same zachwyty. Podobno niektórych doprowadzała do płaczu. Ludzie kochają ją całym sercem, a ja trochę się krzywię... Cóż, nie zachwyciła mnie to trochę mało powiedziane. Nie będę jej mieszać z błotem, co to, to nie, ale... ma swoje mankamenty i raczej jej nie polecam. Ale to moja subiektywna opinia, a zawsze dobrze jest zapoznać się z różnymi zdaniami, żeby mieć szerszy obraz książki!
Zacznę od tego, że w moich oczach jedynym elementem osobowości Sky jest jej tragiczna przeszłość. Nie czuła nic do żadnego chłopaka, który ją całował i jej dotykał, zawsze się wyłączała. Lubi biegać. Czytać, choć nie ma określonego gustu. I lubi słodycze. Ale to nie jest charakter, po prostu jej nie lubię. Podobnie jak Holdera, który ma opinię bad boya, lubi podteksty (i patrzenie się na tyłek Sky przez całą książkę, na litość boską...) i chce chronić Sky przed całym światem. Jeśli mam wybierać, to już wolę Sky. Jak już mam kogoś lubić, to Breckina, którego nie ma zbyt dużo, bo to jedyna ciekawa postać w tej książce. Chyba zaczynam mieszać z błotem, nie taki był zamiar, ale co mam zrobić?
Bohaterowie to jeden minus. Drugim jest akcja, która toczy się i toczy, to przypomina chodzenie po pustyni, a potem bum! Zjeżdżamy w dół, akcja, ostatnie sto stron! Książka mnie nie angażowała i jedyna rzecz, dla której zostałam, to ciekawość, co się wydarzyło w życiu Sky. Bo to, że w pewnym sensie straciła pamięć (a właściwie wyparła złe wspomnienia jako dziecko), wiedziałam od początku.
Zanim przejdę do tragicznej przeszłości Sky (imię idealnie pasujące do postaci typu Mary Sue), chcę jeszcze poruszyć wątek miłości dziewczyny i Holdera. To. Mnie. Dobijało. Zacznijmy od tego, że Holder podczas ich pierwszego spotkania rozpoznaje swoją przyjaciółkę, którą ostatni raz widział jako kilkulatek. Jak. Po prostu jak. Już nie mówiąc o tym, że oni jako dzieci we wspomnieniach zachowują się, jakby byli starsi, tylko mieli dziecięce momenty. Ten związek za szybko przeszedł z ,,odejdź ode mnie" i ,,ale on przystojny" do miłości na zawsze i po wsze czasy. Wiecie co? Wychodzi na to, że w moich oczach ta książka to w 90% wady. Teraz to dostrzegam, zabawne.
W ,,Hopeless" poruszone zostały trudne tematy, takie jak pedofilia, samobójstwo, mamy porwanie i rozwód, traumy. To wszystko wzbudza emocje, jednak nie takie, przez które ja chciałabym płakać. Ponieważ po tym, jak Sky przypomniała sobie, co zrobiono jej w dzieciństwie... Nie, po prostu nie. Nie jestem specjalistką w tych sprawach, ale nawet ja wiem, że s*ks nie jest sposobem na ,,radzenie sobie" z traumą. To nie jest lekarstwo! A jednak to się pojawiło nie raz, a kilka razy po dramatycznych przejściach z końca książki. To mnie odrzuciło, bo po prostu nie wierzyłam w to, co czytam.
Szanuję autorkę za poruszanie trudnych tematów, ale zdecydowanie nie podobały mi się ,,rozwiązania" i prawdę mówiąc... brak zdrowej relacji. Ta recenzja raczej nikogo nie zachęci, ale może sprawi, że nie będziecie czytać zachwytów i myśleć, że książka jest bez wad. Bo ma wady, które niestety u mnie ją skreślają. I ,,Losing Hope" (czyli książkę z perspektywy Holdera) też nie zamierzam czytać.
Za tydzień opowiem o czymś dużo, dużo lepszym, czyli o ,,Dziewczynie, która skoczyła do morza", a potem o ,,Odwrotności nieodwzajemnienia", czyli... takiej mocnej średniawce. Do następnego tygodnia!
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz