Książkę na język polski przełożyła Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Flinn Nachtigall nigdy nie czuła się wyjątkowa - nie w dobrym sensie. Trzynastolatka różniła się od rówieśników - była dziwadłem, z którym nikt nie chciał się przyjaźnić. W domu sytuacja nie wyglądała lepiej. Odkąd dwa lata temu zaginął jej starszy przyrodni brat Jonte, Flinn nie ma w domu już żadnej przyjaznej duszy. Jedyny ślad po Jontem to wysłana przez niego pocztówka z turkusowym pociągiem, który widzi tylko ona. Flinn jest pewna, że właśnie taki pociąg zabrał ze sobą jej brata ze stacji, na której przesiadywał. Teraz dziewczynka spędza tam każdy wieczór.
To był dzień, jak co dzień. Ale to właśnie tego wieczora na stacji w opustoszałej wsi zatrzymał się turkusowy stary pociąg - taki sam jak na pocztówce. Pchnięta impulsem Flinn wskakuje do pociągu na gapę, nie mając biletu, bagażu ani pewności, że Jonte faktycznie odjechał tym pociągiem. Kto by się spodziewał, że w tym właśnie momencie znalazła się w Ekspresie Międzykontynentalnym - magicznej szkole, podróżującej po świecie. Jednak Flinn do niej nie należy.
Flinn wie, że nie odnajdzie brata sama. Będzie potrzebować pomocy nowych przyjaciół. Okazuje się jednak, że zaginiony Jonte to nie jedyna tajemnica Ekspresu.
,,Magiczny Ekspres" przyciągnął mnie wieloma rzeczami: zachęcającym opisem, okładką, pozytywnymi recenzjami. To początek pełnej magii i tajemnic trylogii.
Być może motyw magicznej lub po prostu niezwykłej szkoły to już odgrzewany kotlet i każda kolejna ,,naśladuje Hogwart". A jednak każda nowa jest na swój sposób wyjątkowa, każda ma coś, co sprawia, że zazdrościmy jej uczniom. Ekspres Międzykontynentalny to niesamowita szkoła... w której czai się coś złego. W końcu w niej pewnego dnia po prostu zniknął brat głównej bohaterki. A mimo to aż chciałoby się być jednym z Pawi - uczniów Ekspresu.
Książka prowadzi nas spokojnie i łagodnie przez historię, by nagle rozpędzić się i rzucić nas w wir wydarzeń, zwrotów akcji i emocji. Świetnie się bawiłam przy czytaniu ,,Magicznego Ekspresu" - to była podróż, podczas której nie mogłam się doczekać, co wydarzy się na następnej stronie, co odkryją Flinn i jej przyjaciele.
Warto też zwrócić uwagę na różnorodność bohaterów - każdy z nich ma coś wyjątkowego i ma swoją historię. Różnią się od siebie charakterami i podejściem do różnych spraw. Warto też zwrócić uwagę na główną bohaterkę - Flinn, która nie ma wiary w siebie, czuje się nie na miejscu, a mimo to czuje się związana ze szkołą, do której (według niej) nie pasuje. Polubiłam wszystkich bohaterów i nikt nie działał mi na nerwy - to chyba oznacza, że książka ma kolejny plus.
Nawet jeśli uważacie, że jesteście za starzy na książki dla dzieci, nie bójcie się próbować do nich wrócić! Można się przy nich świetnie bawić i nieraz was zaskoczą. Polecam ,,Magiczny Ekspres" i starym i młodym, każdemu, kto jest gotowy na mnóstwo magii i tajemnic. Za tydzień opowiem wam o drugim tomie, czyli ,,Magiczny Ekspres: Między światłem a cieniem", a później o ,,Córce Głębin" - (nie aż tak) nowej książce Ricka Riordana. Do następnego tygodnia!
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz