Książkę na język polski przełożyła Magdalena Grajcar, a poprawiła Ewelina Zarembska
,,Odnajdziesz drogę, Córko Lasu. Czeka cię smutek i ból, a także wiele prób. Doświadczysz zdrady i straty. Jednak twe nogi nie zboczą z kursu."
Siedmiorzecze to tajemnicza kraina pełna lasów zamieszkiwanych przez Czarowny Lud, zagrożona przez zachłannych, barbarzyńskich Brytów oraz Wikingów. W tym pięknym kraju, wśród starożytnych drzew i szeptów lasu dorasta Sorcha, siódma córka siódmego syna, i jej sześciu starszych braci. Spokój i szczęście znikają jednak, gdy Lord Colum powraca do Siedmiorzecza z Lady Oonagh - piękną kobietą o mrocznym sercu i czarnej duszy. Wiedźma krok po kroku niszczy życie swoich pasierb, usiłując wlać truciznę w ich umysły, aż pewnej nocy rzuciła straszliwą klątwę na braci Sorchy, zamieniając ich w dzikie łabędzie. Teraz kobieta chce dopaść ich siostrę.
Dziewczynce udaje się uciec, jednak jej bracia wciąż pozostają pod wpływem zaklęcia, które tylko Sorcha może złamać, wykonując zadanie powierzone jej przez Czarowny Lud. W milczeniu uszyje sześć koszul z pokrytej kolcami gwiazdnicy, a jej historii nie pozna nikt, dopóki praca nie zostanie ukończona. Jeśli wyda choćby najmniejszy dźwięk, jej bracia na zawsze pozostaną łabędziami. Na swojej drodze Sorcha napotka wiele przeciwności losu. Miłość do braci doda jej jednak odwagi, by każdego dnia kontynuować bolesne zadanie. Czy będzie jednak w stanie być silną wystarczająco długo?
,,Córka Lasu" to niezwykły i piękny retelling baśni o ,,Sześciu łabędziach". Jako dziecko uważałam tę historię za zbyt smutną, a z czasem ją pokochałam. Co ciekawe, niewiele różni się ona od ,,Dzikich łabędzi", które właśnie znałam. W zasadzie rozbieżność widać przede wszystkim w liczbie łabędzi, których w wersji Andersena (pana, który spisał z kolegów Grimmów, ale pozmieniał to i owo) było... jedenaście.
Kiedy czytałam te liczne pozytywne recenzje, te zachwyty, te ,,ochy" i ,,achy" nad tą książką, wciąż nie byłam pewna, czy dostrzegę to samo, co inni przede mną. Gdy jednak wkroczyłam do świata Siedmiorzecza, przepadłam zupełnie. Zakochałam się w tej historii, w tym świecie i baśniowej narracji autorki, która gładko łączyła magiczną opowieść z historią wczesnośredniowiecznej Irlandii. Historia Sorchy porusza do głębi, a każdy ból, każdy smutek, który odczuwa, odczuwa też czytelnik. Losy Sorchy nie mogły przez długi czas opuścić mojej głowy, jakby książka rzuciła na mnie zaklęcie.
,,Córka Lasu" to opowieść niezwykła i piękna, po prostu wspaniała, rewelacyjna. Musicie ją przeczytać! Jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić, to... długość rozdziałów. Jeśli każdy ma po 50 stron, może to być problematyczne. Gdy jednak patrzę na to teraz, uważam, że niewiele rozdziałów można skrócić, bo przecież każdy rozdział książki, to rozdział z życia Sorchy, który należy opisać od początku do końca. Czytajcie ,,Córkę Lasu", a gwarantuję, że nie będziecie w stanie się od niej oderwać!
Wiem, że ,,Córka Lasu" to pierwszy tom serii... Ale jednak waham się, czy czytać tom drugi (pozostałych trzech jeszcze nie wydano w Polsce). ,,Syn cienia" to jednak historia córki Sorchy, a nie samej dziewczyny. Podejrzałam też, że kolejne tomy to kolejne pokolenia. Zastanawiam się, czy warto brnąć dalej. Choć pokochałam pierwszą część, to ciężko byłoby mi rozpoczynać kolejną więź z nową bohaterką. Być może przeczytam część drugą, a może pozostanę tylko przy retellingu ,,Sześciu łabędzi". Odpowiedź przyjdzie z czasem. Do następnego tygodnia!
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz