Niespełna siedemnastoletnia Ella Beck, mistrzyni sarkazmu i miłośniczka kawy, nigdy nie ogląda się za siebie, mając przed oczami starannie zaplanowaną przyszłość z dala od rodziców. Nigdy nie miała czasu na przyjaźń, nie mówiąc już o miłości. Ale gdy przez (egoistyczną) decyzję rodziców ląduje sama w Poznaniu, wszystko się zmieni za sprawą postawionego na jej drodze jak szlaban Jonasza - jej całkowitego przeciwieństwa. Zawadiacki przystojniak, którego szczyt ego ginie wśród chmur i który nie zamierza dać się zamknąć w rubryczkach, chcąc żyć pełnią życia. Zbieg okoliczności sprawia, że Ella pilnie potrzebuje chłopaka-na-niby, którego zabierze na wesele (czytaj: Jonasza), a Jonasz chce się odegrać na byłej dziewczynie, spotykając się z osobą, która wyjątkowo działa Liliannie na nerwy (czytaj: Ellą).
Pamiętajmy jednak, że przede wszystkim: to nie jest, do diabła, love story, tylko prawdziwe życie, które osłodzi tylko... Nutella.
O tej książce po raz pierwszy usłyszałam na Strefie Czytacza. Później wielokrotnie seria przewinęła się przez Instagrama, aż w końcu postanowiłam kupić pierwszy tom. Po co ja tyle zwlekałam?!
Z początku zdecydowanie byłam zagubiona, bo nie do końca rozumiałam, czemu Ella ma angielskie nazwisko, kim są wspominane przez Ellę osoby albo gubiłam się w gąszczu imion i ksywek. Potrzebowałam kilku rozdziałów, żeby to ogarnąć, ale nie przeszkadzało mi to w odbiorze całej książki.
,,To nie jest, do diabła, love story" jest love story, ale takim, które nie pachnie różami przez całą dobę, nie jest pełne nastrojowej muzyki i nie jest tak proste - w końcu to prawdziwe życie. Historia Elli i Jonasza ma swoje jaśniejsze, beztroskie i naprawdę zabawne momenty, ale też ciemniejsze, pełne nieporozumień i problemów. Tak naprawdę wszystkiemu są winni rodzice Elli, do diabła z nimi (spoiler? Nie wiem).
I chcę tylko powiedzieć, że kończenie książki w takim momencie powinno być karalne, bo teraz w trybie natychmiastowym potrzebuję drugiego tomu, żeby dowiedzieć się, jak potoczą się dalej losy (Nut)Elli i Jonasza, których naprawdę pokochałam. Polubiłam Ellę, z którą mam trochę wspólnego i pokochałam Jonasza (pomimo wad i dużego ego), który nieraz rozśmieszał mnie do łez.
Książka została napisana w bardzo lekki, przyjemny i humorystyczny sposób, bohaterowie zostali dobrze wykreowani, a historia pełna jest zawirowań i zwrotów akcji. Świetnie się bawiłam przy TNJDDLS (tytuł jest za długi, żeby go ciągle przytaczać) i nie mogę się doczekać, gdy przeczytam drugi tom (muszę do tego czasu kupić zakładki z Jonaszem i Ellą, muszę)!
Do następnego tygodnia! Na 90% pojawi się wtedy moja recenzja ,,Łzy" Lauren Kate, a jeśli nie, to będą to ,,NieUrodziny" Liz Braswell, czyli mroczniejsza opowieść o Alicji z Krainy Czarów.
Do następnego tygodnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz