Książkę na język polski przełożyła Olga Siara
Lottie Pumpkin to urocza, miła i ułożona piętnastolatka o kłopotliwym nazwisku. Od zawsze zachowywała się jak księżniczka, bo o niczym innym nie marzyła. Oczywiście z jednym wyjątkiem! Ale dostanie się do Rosewood Hall przestaje być tylko mrzonką, gdy dzięki ciężkiej pracy udaje jej się zdobyć stypendium i trafić do tej prestiżowej, niezwykłej szkoły, do której uczęszczają wyłącznie dzieci z wyższych sfer.
Jednak ten idealny przykład pilnej uczennicy nie mógł trafić na inną współlokatorkę niż Ellie Wolf - pewną siebie, buntowniczą dziewczynę, która jest całkowitym przeciwieństwem Lottie. Nikt nie pomyślałby, że to właśnie Ellie jest tą tajemniczą księżniczką Maradawii, która incognito przyjechała do Rosewood Hall, łamiąc wieloletnią tradycję rodziny, by uniknąć pełnienia królewskich obowiązków. Kogo więc uczniowie podejrzewają o bycie księżniczką, której nikt nigdy nie widział? Uroczą, nieco naiwną Lottie o absurdalnym nazwisku.
W takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest celowa zamiana tożsamości. Ellie to zwykła dziewczyna. Lottie to księżniczka. Jednak ktoś nie dał się nabrać na tę maskaradę i wyraźnie może zagrażać księżniczce...
,,Księżniczka incognito" to książka, która bardzo szybko mnie oczarowała. Uwielbiam klimaty książąt, księżniczek, szkół z internatem... Po prostu wiedziałam, że ta książka mi się spodoba. Lottie bardzo wcześnie straciła matkę, jednak przed śmiercią obiecała jej, że dostanie się do Rosewood Hall, choćby nie wiadomo co. Od małego marzyła o byciu księżniczką, bo każda księżniczka jest dobra, odważna i niepowstrzymana. Ellie zawsze chciała tylko jednego - nie być księżniczką. Księżniczki są nudne, poważne i uwięzione. Ona nigdy taka nie była i nie zamierzała.
Książka ma swego rodzaju czar i urok. A jest ona dopiero początkiem, ponieważ ,,Księżniczka incognito" to pierwsza część Kronik Rosewood. Kiedy wyszła, myślałam, że to będzie tylko jeden tom. Jak jednak wiadomo, książki w ostatnim czasie rzadko nie są częścią serii... Nie przeszkadza mi to. Rosewood wciąż ma tajemnicę, a może nawet ich wiele. Nie wszystkie sprawy zostały rozwiązane, a ja bardzo chętnie poznam dalsze losy Ellie i Lottie.
Obie bohaterki całkiem polubiłam, choć Lottie czasami była moim zdaniem zbyt... dziecinnie naiwna. Ale mimo to sympatyczna. Może to właśnie miało też podkreślić jej odmienność od Ellie, którą (nietrudno się domyślić) polubiłam znacznie bardziej. Wiadomo, że zwykle to te odważne, pewne siebie, buntownicze postaci są tymi ulubionymi. Ale to wciąż nie Ellie lubię najbardziej. Są jeszcze przyjaciele Lottie (z której perspektywy jest książka), nauczyciele i inni, ale jeszcze przyjaciel Ellie i jej ,,ochroniarz" - Jamie. Z jakiegoś powodu to właśnie jego polubiłam najbardziej i liczę, że w następnych książkach jego postać się rozwinie. Kroniki Rosewod mają bowiem już trzy części: ,,Księżniczka incognito", ,,Księżniczka debiutuje" i ,,Zagubiona księżniczka". Mimo tego, że seria zapowiada się naprawdę dobrze, to mam cichą nadzieję, że nie będzie to długi tasiemiec... Zresztą, jeśli idąc w ślady pierwszej części, której akcja trwa rok, to nie będzie to możliwe, by seria miała więcej niż cztery części. Szkoła też się kiedyś kończy! A liczę, że moja też się wkrótce skończy - w sensie zdalnym.
Bardzo podobała mi się ta książka. Nie wszystkie karty zostały w niej odkryte, pozostawiając trochę tajemnic na przyszłość. Zagadka, którą próbują rozwikłać dziewczynki, może wydawać się mieć więcej niż jedno rozwiązanie. Choć początek jest spokojny, wraz z przybyciem do Rosewood zaczyna się magia. Bardzo polecam Wam ,,Księżniczkę incognito". Za tydzień jednak trochę zejdę z klimatów o księżniczkach i baśniach, bo mam na mojej (już małej) kupce wstydu kilka książek w klimatach II wojny światowej: ,,Wojnę, którą w końcu wygrałam" (Druga część ,,Wojny, która ocaliła mi życie". którą też miałam za jednotomówkę...), ,,Sierotę, Bestię, Szpiega" (tu już wiem, że jest druga część) i ,,Dziewczynę z Paryża". Do następnego tygodnia!
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz