niedziela, 3 stycznia 2021

LUCY MAUD MONTGOMERY ,,OPOWIEŚCI Z AVONLEA"

 


Książkę na język polski przełożyła Ewa Fiszer 

Będzie to krótka recenzja, ponieważ i książka jest krótka. ,,Opowieści z Avonlea" to zbiór dwunastu opowiadań autorstwa Lucy Maud Montgomery, rozgrywających się w Avonlea i jego okolicach. Już z oficjalnego opisu było wiadomo, że Ania nie będzie tutaj główną bohaterką. I rzeczywiście tak było; Ania czasem pojawiała się na ułamek sekundy jako postać trzecioplanowa, czasem była wspominana, a czasami nie było jej wcale. ,,Opowieści z Avonlea" opowiadają o innych mieszkańcach Wyspy Księcia Edwarda, którzy tęsknią za miłością. 

Liczyłam, że chociaż jedną z tych postaci będę znała - nie znałam. To były osoby, które nigdy wcześniej nie pojawiały się w cyklu o Ani, co trochę, że tak powiem, zbiło mnie z tropu. Tak właściwie nie można tej książki traktować jako dodatku do serii o Ani z Zielonego Wzgórza, ponieważ łączy je tak naprawdę tylko Avonlea i okoliczne miejscowości. Równie dobrze mogłyby to być ,,Opowieści z Krakowa" i nic by to nie zmieniło. To tylko drobna uwaga, jednak prawdziwa. 

Co do samych opowiadań - czytało mi się je naprawdę przyjemnie. Nie były może skomplikowane, bo w końcu to tylko krótkie opowiadania. Muszę zauważyć, że naprawdę zdziwiłam się, gdy w co najmniej dwóch opowiadaniach autorka nagle zaczęła pisać w formie pierwszoosobowej. 

Jak wspominałam na początku, wszystkie historie opowiadają o poszukiwaniu miłości. Podczas czytania odniosłam jednak wrażenie, że kilka historii ma ten sam schemat, który widziałam już między innymi w serii o Ani: wielka miłość, gdzie narzeczeni kłócą się o głupstwo, narzeczony wyjeżdża, narzeczona żałuje, ale nie ma kontaktu z ukochanym, ale odnajdują się na starość albo narzeczona poznaje dziecko nieżyjącego już ukochanego. Dlatego najlepiej czytało mi się te opowiadania, które nie powtarzały tej samej, lekko zmienionej historii. Zdecydowanie najlepsza ze wszystkich historii to ,,Kwarantanna w domu Aleksandra Bennetta". Nie, to nie jest aluzja do aktualnej sytuacji.

Czy uważam, że ta książka jest zła? Nie. Naprawdę miło mi się ją czytało, opowiadania były lekkie i przyjemne. Nie jest ona może tym, czego się spodziewałam, ale była całkiem niezła. Nie jest to też coś, co muszą przeczytać fani Ani Shirley, ale mogą fani Lucy Maud Montgomery. 

Miała być krótka recenzja, ale chyba coś mi nie wyszło. No nic. Za tydzień pojawi się recenzja czwartego tomu z serii ,,Wojownicy", czyli ,,Cisza przed burzą", a tydzień później ,,Ania na uniwersytecie". Mam nadzieję, że recenzje tych dwóch serii na przemian co tydzień nie nużą Was za bardzo. Jak tylko skończę ,,Wojowników" (a skończę ich szybciej niż Anię), to natychmiast przeczytam ,,Winter", czyli ostatni tom Sagi Księżycowej, który ma niemal 900 stron. Tak, czeka mnie kloc do czytania, ale już nie mogę się doczekać! Do następnego tygodnia! 

                                                                                                                               Miłego czytania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Leigh Bardugo ,,Szóstka Wron"