Książkę na język polski przełożyła Hanna Kulczycka-Tonderska
Trzynaście - według przesądów jest liczbą pechową i może nie bez powodu.
Mając zaledwie trzynaście lat w życiu Maryli Cuthbert zachodzi wiele zmian. Całą ich dobrą część przysłania jedno wydarzenie. Choć Maryla przeżyła szczęśliwe chwile, poznając nową przyjaciółkę, Małgorzatę, swoją ciotkę, świat poza Avonlea i przeżywając pierwsze zauroczenie, śmierć matki sprawia, że życie wali jej się na głowę. Maryla musi wziąć na swoje barki odpowiedzialność za dom, ojca i brata, tym samym szybko dorastając. Jednak z wiekiem przychodzi pora, by przestać żyć przeszłością i zacząć przyszłością. Życie jeszcze nieraz zaskoczy Marylę, zmieni ją i ukształtuje. Bo nim Ania trafiła na Zielone Wzgórze, dorastał tam ktoś inny.
Moje plany były takie, że wcześniej przeczytam ,,Zaczytaną i bestię'', ale ponieważ paczka szła dłużej niż Maryla, zaczęłam ją, bo w końcu zamierzam wkrótce zacząć ponownie ,,Anię z Zielonego Wzgórza''. Miałam to zrobić w wakacje, ale za szybko się skończyły...
Muszę powiedzieć, że... mam mieszane uczucia. Nie zachwyciła mnie ta książka, choć nie była ona najgorsza. Autorka się starała, co napisała też pod koniec książki, ale chyba to nie wystarczyło. Książka jest podzielona na trzy części: Maryla z Zielonego Wzgórza, Maryla z Avonlea i Wymarzony dom Maryli. Jest to odniesienie do tytułów tych chyba najważniejszych części serii o Ani. Na początku zdziwiło mnie, że Maryla ma trzynaście lat, bo dobrze pamiętałam, że opis mówił co innego, spodziewałam się więc nastolatki. Choć liczyłam, że charakter Maryli zmieni się na taki, jaki znamy, w kolejnych etapach życia (nastoletni-młody dorosły i dorosły), to tak się nie do końca stało. Zachowania Maryli, jej poglądy... to wszystko mi jakoś do niej nie pasowało. Nagle stawała się przywódcą i wzorem dla ludzi, przewodziła akcjom charytatywnym, pomagała sierotom... A potem sama miała uprzedzenia przed opieką nad jedną z nich. Nie tylko charakter Maryli nie zgadzał mi się z tym, co pokazała nam Montgomery. Małgorzata, Mateusz... Coś mi się nie zgadzało. Przez całą książkę miałam też wrażenie, że wszystkie niekanoniczne nazwiska są strasznie powszechne, co też mi nie do końca pasowało do klimatu Avonlea. W innym miejscu może byłoby inaczej, ale tam? Nie wiem, skąd te moje uwagi, ale nic na nie nie poradzę.
Polityka i historia. Maryla dorastała w takich czasach, w których dużo się działo. Ale miałam wrażenie, że książka zbyt często skupiała się na walce z niewolnictwem, na polityce i poglądach z nią związanych. O ile się nie mylę, Sarah McCoy pisze książki z działu fikcji historycznej, więc może chciała umieścić w książce to, o czym lubi pisać.
Całokształt nie był moim zdaniem zły, ale książka mnie nie porwała i widziałam dużo bardzo podobnych opinii. Zaznaczam, że to jest moje zdanie i nie trzeba się z nim zgadzać. Każdy może odnieść inne wrażenie. Być może dla fanów Ani prequel o jej opiekunce będzie czymś, co będą uwielbiać.
Nie mówię ''nie polecam'', po prostu książka do mnie nie trafiła. Za tydzień pojawi się recenzja innego prequelu, innej autorki, tym razem o dziejach Ani Shirley. A tymczasem się żegnam i do następnego tygodnia!
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz