Książkę na język polski przełożyła Anna Węgleńska
Gdy pewnej burzliwej nocy hersztowi bandy rodzi się córka, w Zamku Mattisa zapanowuje wielka, dzika radość. Z biegiem lat mała Ronja wyrasta na odważną i kochającą dziewczynkę. Pewnego dnia, zwiedzając opuszczone zakamarki zamku, poznaje Birka, którego nie powinno tam być. Ów chłopiec okazuje się synem zaciekłego wroga ojca Ronji, więc tym samym wroga dziewczynki. Jednak konflikty rodziców nie mogą mieć całkowitego wpływu na życie dzieci. Pomimo uprzedzeń, Birk i Ronja zaprzyjaźniają się, stając się dla siebie bratem i siostrą. Przyjaźń potrafi być silniejsza niż wszystko inne, ale pogodzenie dwóch hersztów jest niemożliwe.
Nie od dziś wiadomo, że pomimo wieku wciąż lubię książki dla dzieci, a przynajmniej część. Należą do nich między innymi dzieła Astrid Lindgren. ''Pippi Pończoszanka'', którą czytała mi mama, ale chyba nigdy nie skończyła, ''Dzieci z Bullerbyn'' i ''Bracia Lwie Serce'', które czytałam sama. Opowieść o Ronji dołączyła do tego zbioru, gdy zobaczyłam przedstawienie w teatrze Pinokio w Łodzi, jakiś rok temu. A może pół? Straciłam poczucie czasu. W każdym razie przedstawienie podobało się mi i całej rodzinie, a sama chętnie zobaczyłabym je jeszcze raz. Było ono naprawdę zgodne z książką, do której już przechodzę.
Wątek skłóconych rodzin i pojednania się z pomocą miłości dwóch jej członków było już wykorzystywane wiele razy. Przykładem może być ''Romeo i Julia'', czy też ''Zemsta'' albo opowieść o Piriamie i Tyzbe, która pojawiła się w ''Śnie nocy letniej''. Ale przecież tu są dzieci i to nie jest opowieść romantyczna z jakąś śmiercią po drodze. Nie, chwila... Dobrze, w każdym razie: nie wiem, jak to wszystko opisać. Cała książka opowiada o miłości. Nie tylko braterskiej Ronji i Birka, ale też tej Mattisa do córki. Rety, naprawdę nie umiem opowiadać o czymś, co właściwie jest bardzo proste.
Dobra, koniec tego masła maślanego. Ja po prostu chcę powiedzieć, że ta książka bardzo mi się podobała. Podobnie jak świat, który autorka wykreowała wokół. Bo leśne stwory, które nie istnieją w rzeczywistości, dodawały opowieści jej własnej magii. I po prostu polecam, podobnie jak wybranie się na przedstawienie, które bawiło całą salę. Teraz wychodzę, a za tydzień wreszcie pojawi się ''Zaczytana i bestia''.
Miłego czytania