Książkę na język polski przełożyły Agnieszka Fulińska i Marta Duda-Gryc
Magnus, przysięgam, tym razem nie będę sobie z ciebie żartować. I z tego, że umarłeś już na początku pierwszej części.
Przypomnijmy sobie dzień ślubu/rozwodu Alex, która udawała Samirę. Trochę walki, różnych wypadków i uwolnienie Lokiego, bo w końcu to był najważniejszy moment. A teraz niestety ten sam Loki planuje rozpocząć Ragnarök, wypływając na pokładzie Nagflara, swojego statku z paznokci. Wiadomo więc jakie zadanie mają Magnus i spółka. Po pierwsze: trening żeglarstwa na śmierć i życie z Percym Jacksonem. Po drugie: wypłynięcie własnym statkiem, by powstrzymać boga oszustwa, zanim on i jego armia wyruszą w rejs. Pytanie jednak brzmi: jak? Jak pokonać Lokiego, uwięzić go oraz pokonać jego załogę umarłych i olbrzymów. I jak w ogóle przeżyć do momentu starcia? Otóż jedynym tropem mogą być przedśmiertne wskazówki dla Magnusa od jego wuja Randolpha. Oczywiście tropem do pokonania Lokiego, nie przeżycia. Pogubiliście się? Magnus zaprasza i wita w swoim świecie.
''Statek Umarłych'' to ostatnia część serii, ale nie koniec Magnusa. Przykro mi, ale naprawdę nie jest mi przykro. Istnieją jeszcze dwa dodatki, ale liczy się bardziej moim zdaniem nie przewodnik po Walhalli, ale ''Dziewięć z dziewięciu światów'', czyli opowiadania. Ale mniejsza z tym, bo to recenzja czego innego. Ostatnia część przede wszystkim skupia się na zakończeniu praktycznie wszystkich wątków: przeszłości mieszkańców dziewiętnastego piętra, pokonania Lokiego, które niestety nie jest ostateczne, wątku miłosnego Magnusa i Alex/a. Nie powiem, że najbardziej ekscytowałam się pierwszymi dwoma rozdziałami, gdzie pojawił się Percy. Wybacz, Magnus! Percy to życie! Swoją drogą Magnus ma trochę delikatnych niby-spoilerów z ''Apolla i boskich prób''. W sensie Magnus, że seria. W ogóle Apollo i Magnus dzieją się w tym samym czasie. Tak bardzo chciałabym już przeczytać Apolla, a ciągle nie wiadomo, kiedy będzie premiera ostatniego tomu. Ale to rzeczy! Magnus to seria, która zdecydowanie mi się podobała. Dużo humoru, ciekawe i różnorodne postaci, których nie da się nie lubić. Zdecydowanie polecam, podobnie jak wszystkie serie Riordana, bo to naprawdę ciekawe książki, dzięki którym możemy swoją drogą podszkolić się z różnych mitologii. Teraz nikt nie pokona mnie w mitologii greckiej. Więc... Co tu jeszcze napisać? W moim rankingu części ''Statek Umarłych'' zajmuje drugie miejsce, zaraz po ''Młocie Thora''. A teraz cóż, żegnam się z Magnusem, czekając na dodatki, i zabieram się za jedną z Mrocznych Baśni, tym razem o Mulan, czyli ''W świecie iluzji''.
Miłego czytania