niedziela, 30 sierpnia 2020

RICK RIORDAN ,,MAGNUS CHASE I BOGOWIE ASGARDU : STATEK UMARŁYCH''


Książkę na język polski przełożyły Agnieszka Fulińska i Marta Duda-Gryc

Magnus, przysięgam, tym razem nie będę sobie z ciebie żartować. I z tego, że umarłeś już na początku pierwszej części. 
Przypomnijmy sobie dzień ślubu/rozwodu Alex, która udawała Samirę. Trochę walki, różnych wypadków i uwolnienie Lokiego, bo w końcu to był najważniejszy moment. A teraz niestety ten sam Loki planuje rozpocząć Ragnarök, wypływając na pokładzie Nagflara, swojego statku z paznokci. Wiadomo więc jakie zadanie mają Magnus i spółka. Po pierwsze: trening żeglarstwa na śmierć i życie z Percym Jacksonem. Po drugie: wypłynięcie własnym statkiem, by powstrzymać boga oszustwa, zanim on i jego armia wyruszą w rejs. Pytanie jednak brzmi: jak? Jak pokonać Lokiego, uwięzić go oraz pokonać jego załogę umarłych i olbrzymów. I jak w ogóle przeżyć do momentu starcia? Otóż jedynym tropem mogą być przedśmiertne wskazówki dla Magnusa od jego wuja Randolpha. Oczywiście tropem do pokonania Lokiego, nie przeżycia. Pogubiliście się? Magnus zaprasza i wita w swoim świecie.

''Statek Umarłych'' to ostatnia część serii, ale nie koniec Magnusa. Przykro mi, ale naprawdę nie jest mi przykro. Istnieją jeszcze dwa dodatki, ale liczy się bardziej moim zdaniem nie przewodnik po Walhalli, ale ''Dziewięć z dziewięciu światów'', czyli opowiadania. Ale mniejsza z tym, bo to recenzja czego innego. Ostatnia część przede wszystkim skupia się na zakończeniu praktycznie wszystkich wątków: przeszłości mieszkańców dziewiętnastego piętra, pokonania Lokiego, które niestety nie jest ostateczne, wątku miłosnego Magnusa i Alex/a. Nie powiem, że najbardziej ekscytowałam się pierwszymi dwoma rozdziałami, gdzie pojawił się Percy. Wybacz, Magnus! Percy to życie! Swoją drogą Magnus ma trochę delikatnych niby-spoilerów z ''Apolla i boskich prób''. W sensie Magnus, że seria. W ogóle Apollo i Magnus dzieją się w tym samym czasie. Tak bardzo chciałabym już przeczytać Apolla, a ciągle nie wiadomo, kiedy będzie premiera ostatniego tomu. Ale to rzeczy! Magnus to seria, która zdecydowanie mi się podobała. Dużo humoru, ciekawe i różnorodne postaci, których nie da się nie lubić. Zdecydowanie polecam, podobnie jak wszystkie serie Riordana, bo to naprawdę ciekawe książki, dzięki którym możemy swoją drogą podszkolić się z różnych mitologii. Teraz nikt nie pokona mnie w mitologii greckiej. Więc... Co tu jeszcze napisać? W moim rankingu części ''Statek Umarłych'' zajmuje drugie miejsce, zaraz po ''Młocie Thora''. A teraz cóż, żegnam się z Magnusem, czekając na dodatki, i zabieram się za jedną z Mrocznych Baśni, tym razem o Mulan, czyli ''W świecie iluzji''. 
                                                                                                                               Miłego czytania

niedziela, 16 sierpnia 2020

RICK RIORDAN ,,MAGNUS CHASE I BOGOWIE ASGARDU : MŁOT THORA''


Książkę na język polski przełożyła Agnieszka Fulińska i Marta Duda-Gryc

Minęły prawie dwa miesiące, odkąd przyszło nam opłakiwać chłopaka, który powinien nam opowiadać o swoim trudnym życiu półboga, jakimś obozie, czy czymś... Tak, Magnus. Znowu się z ciebie nabijam. Dałeś się zabić na 50 stronie, czy tam następnej. Zależy, który moment uznasz za swoją śmierć. Tak, już kończę. No więc Magnus ma się super. Ma dom i kasę, którą może rozdawać bezdomnym, do których niedawno należał. Kochany chłopak. Ale czas sielanki musi minąć, bo inaczej byłoby nudno. Zaczyna się od zabicia kozła. A potem jakoś tak wyszło... Po pierwsze – Thor zgubił gdzieś młot i nie może oglądać seria... znaczy bronić Midgardu. Po drugie – poznajmy Alex. A może Alexa. Jej/jego zapytajcie. W każdym razie witamy nowego sąsiada Magnusa, który lubi kopiować czyjeś wystroje wnętrz. Po trzecie – Loki usiłuje wydać za mąż, zaręczoną już z kimś, Samirę za jakiegoś olbrzyma. Wredny, podstępny gość. A na dodatek Jack non stop flirtuje z innymi broniami, co może być dość denerwujące podczas walki.

Na ten moment jestem zdania, że to najlepsza część Magnusa, ale jeszcze nie przeczytałam ''Statku umarłych'' (Spoiler: będzie Percy! Czekałam na niego!), więc moje zdanie może się zmienić. Ale wtedy pewnie ''Młot Thora'' wyląduje na drugim. Naprawdę się uśmiałam przy tej książce, a Alex to kolejna świetna postać, którą akurat kochałam, jeszcze zanim się pojawiła. No wiecie, w internecie są spoilery... A przeglądając różne rzeczy z Percy'ego Jacksona natrafiałam trochę na wciśnięte tam żarty z Magnusa. Albo Magnusa i Alex. W ten sposób wiedziałam, na której stronie zginie nasz blondynek. Albo, że Jack lubi śpiewać. I też to, co w tym momencie jest spoilerem, więc nie będę okrutna. Nad czym by tu jeszcze rozprawiać? Cóż, to co sądzę na temat tej serii, napisałam już w recenzji ''Miecza Lata'', ale powtórzę, że jest świetna, tak, jak pozostałe serie Riordana. W skrócie jest to kupa śmiechu. Polecam!
                                                                                                                                  Miłego czytania

niedziela, 9 sierpnia 2020

RICK RIORDAN ,,MAGNUS CHASE I BOGOWIE ASGARDU : MIECZ LATA''


Książkę na język polski przełożyła Agnieszka Fulińska

Magnus Chase, światowej sławy celebry... A nie, przepraszam, pomyliły mi się książki. Zacznijmy jeszcze raz. Magnus Chase - sierota i bezdomny włóczęga. Dwa lata temu jego matka zginęła, ratując tym samym chłopaka. I choć życie na ulicy nie należy do prostych i przyjemnych, Magnus może przynajmniej cieszyć się z tego, że ma (również) bezdomnych przyjaciół.
Wszystko zaczyna się w momencie, gdy zaczyna go szukać rodzina. Po dwóch latach. Ale to nie Annabeth i jej ojciec znjadują uciekającego przed nimi i prawem szesnastolatka, a wuj Randolph, do którego rezydencji chwilę wcześniej się włamał. I to właśnie ten poważnie wyglądający wariat zaczyna opowiadać Magnusowi jakieś bzdury o jego skandynawskim pochodzeniu i j starożytnej broni, która po jej znalezieniu okazuje się być kupą złomu.
Ale niestety, drodzy państwo, nordyckie mity nie są mitami. Kto by się tego spodziewał? Ten stary kawałek metalu okazuje się być na tyle cenny dla jakiś ognistych olbrzymów, że są one skłonne przypuścić atak nie tylko na Magnusa, ale też na innych ludzi. No więc... chłopak musi ich jakoś bronić nie? I uwaga! Zwrot akcji. Drodzy czytelnicy, z przykrością zawiadamiam was o śmierci wspaniałego Magnusa Chase'a. Koniec. Możecie odłożyć książkę. Chwila, co tam szepczesz, Magnus? To nie jest koniec? Aha, nie umarłeś? Ale przecież byłam na twoim pogrzebie! Czy ktoś mi może wyjaśnić, o co tutaj chodzi?!

Magnus Chase to kolejna seria Ricka Riordana, jeszcze bardziej złączona z Percym Jacksonem niż Kroniki Rodu Kane. Przepraszam, będę trochę gadać o Percym (Percy to jednak Percy, nie można o nim zapominać). Ów połączenie dostrzegłam już dawno, zauważając, że Magnus i Annabeth mają to samo nazwisko. Ale grecy są nie tylko wspominani. Mały spoiler - Percy się pojawi. Ale nie o nim teraz.
Magnus to... w skrócie najbardziej dziwaczna i zarazem bardzo śmieszna seria. Wiem to już po pierwszym tomie. Ogólnie nigdy nie ciągnęło mnie do mitologii nordyckiej - może to przez te nazwy, których nawet nie umiem przeczytać, więc przeważnie tylko przelatuję po nich wzrokiem. Nie wiem, po co o tym wspominam, ale uznałam, że to ważne.
Znowu zaczynam od imienia Magnus, ale nie mogę inaczej, więc Magnusa nie da się nie lubić, podobnie jak Percy'ego. Znowu o nim gadam... pora iść na odwyk. Ale nie mogę nie wspomnieć o innych bohaterach. Zacznijmy od bogów, bo to może Wam coś mówić. Jeśli myślałam, że bogowie greccy/rzymscy są uciążliwi dla herosów, to nordyccy rozwalili ich na łopatki. Ale przynajmniej są śmieszni, a to najważniejsze. Chociaż wciąż czekam na debiut pewnej bohaterki (I po co ja siedzę w tym internecie? Nic tylko natrafiam na spoilery!), to tak czy inaczej ze wszystkich drugoplanowych bohaterów uwielbiam Heartha. Aż by się chciało chłopaka wytulić jak pluszowego misia. I uważam, że to, iż on jest głuchoniemy, sprawia, że książka i sam bohater stają się ciekawsi. O Blitzie mogę powiedzieć tyle, że uwielbiam jego przyjaźń z Hearthstonem. Jest jeszcze Samira, która wprowadza kolejną różnorodność. Walkiria, która jest muzułmanką. Mam wrażenie, że Magnus w zasadzie cały jest najbardziej różnorodną serią Riordana. Ale i tak kocham Percy'ego i tak dalej... Dobra, kocham wszystkie serie. Dziękuję, koniec, kropka.
Podsumowanie dla tych, którzy powyższy tekst tylko prześledzili wzrokiem, jak ja nordyckie nazwy, i nie wiedzą, czy książka jest dobra, czy nie. Tak, książka jest bardzo dobra. Kocham książki wujka Ricka, dziękuję za uwagę. Drugi tom zwie się ,,Młot Thora'' i tak właściwie dotąd pisałam, że nie wiem, co się tam wydarzy, ale kiedy to piszę, to jestem już po lekturze, więc... Druga część całkowicie może wysadzić mózg. Przed czytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każda przeczytana strona grozi atakiem śmiechu lub całodzienną głupawką.

PS. Swoją drogą, seria ma śliczne okładki. Może to przez kolory tła?

                                                                                                                        Miłego czytania

niedziela, 2 sierpnia 2020

MARISSA MEYER ,,SAGA KSIĘŻYCOWA : CINDER''


Książkę na język polski przełożyła Magdalena Grajcar

Ponad sto lat po czwartej wojnie światowej Ziemię paraliżuje litumoza - śmiertelna choroba, której pochodzenie jest nieznane, a antidotum nieodkryte. Dotarła ona również do Nowego Pekinu.
Niebezpieczna królowa Księżyca grozi Ziemi wojną, jeśli nie zgodzą się na jej warunki. Propozycja małżeństwa wciąż jest aktualna, pomimo iż książę Kaito zajęty jest teraz umierającym na litumozę cesarzem, a jego ojcem. 

Cinder Linh jest uzdolnionym mechanikiem oraz cyborgiem, a tym samym obywatelką drugiej kategorii. Ważna tyle, co zwykły android. Dziewczyna nie pamięta nic z czasów przed operacją, gdy fragmenty jej ciała zastąpiły sztuczne części. Jako cyborg nie może sama o sobie decydować, gdyż robi to za nią jej prawna opiekunka. A macocha jej nienawidzi. I to na nią, a także na swoje przyrodnie siostry, Cinder musi zarabiać. W ten właśnie sposób, jako mechanik, dziwnym trafem spotyka księcia, który... ma dla niej zlecenie. Jednak zwykła naprawa androida rozpoczyna coś więcej niż znajomość i zauroczenie. Cinder trafia w sam środek konfliktu z Księżycem, w którym przypada jej większa rola, niż można było się spodziewać. 

Słyszałam o tej książce już dawno, bo w końcu miałam w domu stare wydanie, gdzie podobno nie pojawiły się kolejne części. Dopiero jakiś czas temu natrafiłam na... chyba recenzję trzeciej albo czwartej części. To chyba była Winter, czyli ostatnia. Więc zapisałam sobie tę serię jako do przeczytania i dopiero podczas wizyty w Empiku natrafiłam na nią ponownie. No i jestem zachwycona. Jest to futurystyczna wersja historii Kopciuszka. Cały świat wygląda inaczej i na początku miałam z tym problem, bo brakowało mi jakiegoś dokładniejszego wprowadzenia. Lekko się gubiłam, ale po może dwóch rozdziałach zaczynałam rozumieć. To był akurat minus. Dalej jednak wszystko poszło z górki, a książka na dobre mnie wciągnęła. Kopciuszek to już odgrzewany kotlet, widziałam i czytałam mnóstwo jego wersji, między innymi ,,Geekerellę'' Ashley Poston. Tu jednak nie mieliśmy tylko nowoczesnej wersji, ale wersję science-fiction. Polubiłam Cinder, a także inne postaci, a cała fabuła to tylko początek. Co prawda dość przewidziałam zakończenie... Ale mniejsza z tym! To tylko część finału pierwszego tomu. Pierwsza część skupia się na Kopciuszku i liczę, że perspektywa Cinder pojawi się w drugiej części, czyli ,,Scarlet'', ponieważ byłoby dość głupie, gdyby jej zabrakło. Wiadomo na pewno, że tam będzie. Mówiłam już, że nie lubię, gdy każdy tom serii ma inną narrację?
W każdym razie jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona i chciałabym już przeczytać kolejną część, no ale nie można mieć wszystkiego na pstryknięcie palcami... Zaraz, ja nawet tego nie potrafię. No to na zawołanie, krzyczeć umiem. Do tego, co jeszcze mi się podobało w ,,Cinder'' mogę też dodać wydanie, ponieważ okładka jest nie tylko ładna, ale też twarda. Jak ja lubię twarde okładki!
Zdecydowanie polecam ,,Cinder'', bo mnie osobiście bardzo wciągnęło. To jest nie tylko Kopciuszek w kolejnym odgrzaniu, ale też ciekawa wizja przyszłości, rzadko spotykane miejsce akcji (nie wszystko musi kręcić się w Stanach) i wiele więcej! Księżycowi wciąż nie odkryli przed nami wszystkich tajemnic. A teraz liczę, że szybko dorwę kolejną część i na razie zabieram się za czekającego już od dawna ,,Magnusa Chase'a i bogów Asgardu''.

                                                                                                                                  Miłego czytania

Leigh Bardugo ,,Szóstka Wron"