Książkę na język polski przełożył Andrzej Polkowski
W magicznej krainie Kyrii, gdzie ogry, elfy i jednorożce nie są niczym nadzwyczajnym, pewnego dnia na świat przyszła dziewczynka, której nadano imię Ella. Jak wiele dzieci, została ona obdarowana przez wróżkę. Pech jednak chciał, że odwiedziła ją nieodpowiedzialna Lucynda. Od tego momentu Ella musiała zmagać się ze swoim przekleństwem. Żadne wydane jej polecenie, nie mogło zostać przez nią zignorowane. ,, Ellu, podnieś ścierkę '' - mówisz i masz! ,, Ellu, odetnij sobie głowę ''...tego lepiej nie mówić, bo z pewnością to zrobi. Dla Elli ten ,,dar'' jest więzieniem, brzemieniem o olbrzymiej wadze. Gdy jej dar kolejny raz zostaje wykorzystany w podły sposób, w dziewczynie coś pęka. Ella postanawia, że choćby nie wiadomo co, znajdzie tą przeklętą Lucyndę i zmusi ją do zabrania daru. Kto wie, co spotka podczas swojej wędrówki? Elfy, ogry, czy może...znajomego księcia?
A teraz opowiem jak zaczęła się moja przygoda z historią Elli. Na początku (ZNOWU) był film. Znaleziony na odmętach HBO GO, obejrzany z nudów, okazał się być świetny. Baśniowy, zabawny - świetny. I dalej bym była zachwycona, gdybym nie odkryła, że jest na podstawie książki. I wtedy załamałam się jak przy oglądaniu ,, Percy'ego Jacksona ''. Wiem, że film na podstawie książki będzie się bardziej różnić od ekranizacji i w tym przypadku podobało mi się sparodiowanie wielu rzeczy...Ale...Do rzeczy! Kiedy spodobał mi się film, koniecznie chciałam przeczytać książkę. Problem był w tym, o ile dobrze pamiętam, że w Polsce nigdy jej nie wydano i chyba nie było też e-booka. Więc musiał mi wystarczyć film. I w te święta stała się magia. Hej, Ella pojawiła się w Polsce! Oczywiście byłam zachwycona. Kiedy zaczęłam ją czytać nie spodziewałam się tych kolosalnych różnic. Zrobiło mi się smutno, że film pominął tyle ważnych wątków i zdarzeń, taki kawał historii i próbował zastąpić to śmiesznymi scenami. Próbowali nakręcić na podstawie książki, jak to napisał ktoś na Filmwebie, drugiego Shreka.
Książka była moim zdaniem lepsza. Miała kompletnie inny klimat, baśniowy, magiczny. Ella miała tam więcej charakteru, książę wydawał się ciekawszy. Już mi się nie chce rozpisywać o tych różnicach...
Zanim przeczytałam ,, Ellę zaklętą '', miałam okazję trochę zapoznać się ze stylem autorki, czytając ,, Magię pisania ''. Dowiedziałam się też trochę o powstawaniu Elli. I chociaż z opisu tego nie można wychwycić, to powiem Wam, że książka była pisana w oparciu o Kopciuszka. Ogólnie Kopciuszek jest chyba baśnią najczęściej adaptowaną, naprawdę... No i Kopciuszkowatość też zanikła w filmie.
Dobra, ogólna opinia. Książka jest fantastyczna, naprawdę. Pierwszą połowę przeczytałam w ciągu jednego dnia i gdyby nie szkoła, to skończyłabym już drugiego. Jest to coś kompletnie odmiennego od ( Znowu do tego wracam...) innych książek opartych na baśni o dziewczynie w szklanych pantofelkach, gdzie wszystko było osadzone w naszym świecie i czasach. Myślę, że Wam również przypadnie do gustu i pokochacie Ellę tak mocno jak ja. A za tydzień pojawi się recenzja drugiej części ,, Niewidzialnych ''.
Miłego czytania
A teraz opowiem jak zaczęła się moja przygoda z historią Elli. Na początku (ZNOWU) był film. Znaleziony na odmętach HBO GO, obejrzany z nudów, okazał się być świetny. Baśniowy, zabawny - świetny. I dalej bym była zachwycona, gdybym nie odkryła, że jest na podstawie książki. I wtedy załamałam się jak przy oglądaniu ,, Percy'ego Jacksona ''. Wiem, że film na podstawie książki będzie się bardziej różnić od ekranizacji i w tym przypadku podobało mi się sparodiowanie wielu rzeczy...Ale...Do rzeczy! Kiedy spodobał mi się film, koniecznie chciałam przeczytać książkę. Problem był w tym, o ile dobrze pamiętam, że w Polsce nigdy jej nie wydano i chyba nie było też e-booka. Więc musiał mi wystarczyć film. I w te święta stała się magia. Hej, Ella pojawiła się w Polsce! Oczywiście byłam zachwycona. Kiedy zaczęłam ją czytać nie spodziewałam się tych kolosalnych różnic. Zrobiło mi się smutno, że film pominął tyle ważnych wątków i zdarzeń, taki kawał historii i próbował zastąpić to śmiesznymi scenami. Próbowali nakręcić na podstawie książki, jak to napisał ktoś na Filmwebie, drugiego Shreka.
Książka była moim zdaniem lepsza. Miała kompletnie inny klimat, baśniowy, magiczny. Ella miała tam więcej charakteru, książę wydawał się ciekawszy. Już mi się nie chce rozpisywać o tych różnicach...
Zanim przeczytałam ,, Ellę zaklętą '', miałam okazję trochę zapoznać się ze stylem autorki, czytając ,, Magię pisania ''. Dowiedziałam się też trochę o powstawaniu Elli. I chociaż z opisu tego nie można wychwycić, to powiem Wam, że książka była pisana w oparciu o Kopciuszka. Ogólnie Kopciuszek jest chyba baśnią najczęściej adaptowaną, naprawdę... No i Kopciuszkowatość też zanikła w filmie.
Dobra, ogólna opinia. Książka jest fantastyczna, naprawdę. Pierwszą połowę przeczytałam w ciągu jednego dnia i gdyby nie szkoła, to skończyłabym już drugiego. Jest to coś kompletnie odmiennego od ( Znowu do tego wracam...) innych książek opartych na baśni o dziewczynie w szklanych pantofelkach, gdzie wszystko było osadzone w naszym świecie i czasach. Myślę, że Wam również przypadnie do gustu i pokochacie Ellę tak mocno jak ja. A za tydzień pojawi się recenzja drugiej części ,, Niewidzialnych ''.
Miłego czytania