Książkę na język polski przełożyła Ewa Spirydowicz
Gdy Vianne zostaje ugryziona przez sylfidę, a jej ciało zaczyna trawić ciężka choroba, młoda czarownica zostaje odesłana z kraju do Kongregacji. Zostawia dom i Ezrę - którego kocha, a który złamał jej serce. Po dwóch latach dziewczyna i jej dwie starsze siostry wracają do Francji - z misją.
Bariera stworzona przez Merlina wkrótce przestanie istnieć. Choć Loża, na czele z Wielkim Mistrzem, strzeże przejścia do krainy demonów, coraz częściej udaje im się przeniknąć do ludzkiego świata. A pakt zawarty z demonami przed wiekami wkrótce wygaśnie. Ich nowy władca nie jest jednak ugodowy, a wojna wisi na włosku.
Vianne i jej siostry zostają wysłane w rodzinne strony, by nakłonić Ezrę - nowego Wielkiego Mistrza - do połączenia sił magów z Kongregacją. Zadanie to jednak utrudnia fakt, że Vi wciąż nie wyleczyła złamanego serca, a Ezra nadal nie jest jej obojętny. W dodatku demoniczna gorączka odebrała młodej czarownicy całą moc...
Odkąd obejrzałam ,,Przygody Merlina", dużo bardziej zainteresowałam się legendami arturiańskimi, więc ,,Trzy Czarownice" oczywiście mnie zainteresowały. Czytałam różne opinie na temat tej serii, zachwyty i rozczarowania, a jednak dałam jej szansę... I zdziwiłam się, bo z jakiegoś powodu miałam wrażenie, że akcja nie będzie się działa we współczesnym świecie.
Czy książka mnie zachwyciła? Nie. Mam trochę ,,Ale"... Jednak wierzę, że kolejne części są lepsze, a postaci lepiej rozwinięte - a chodzi mi tu przede wszystkim o Vianne. Jest to dziewczyna bardzo krucha i trochę naiwna, bez grosza szacunku do siebie, którą ciągle trzeba się opiekować. Kluchowata jak Królewna Śnieżka, a najlepiej by jej zrobiło, gdyby na dobre dała sobie spokój z facetami. Ponieważ książka jest pisana z jej perspektywy, Ezra pojawia się w jej myślach non stop, a przynajmniej na początku. Ezra sześć razy na każdej stronie, na litość boską... W dodatku w przeszłości dosłownie każdemu żaliła się na swoją beznadziejną sytuację i nieodwzajemnioną miłość. Prawdę mówiąc, patrzyłam na nią z politowaniem, ale mam nadzieję, że trochę wydorośleje... Najlepsze, że dziewczyna jest w moim wieku, a zachowuje się, jakby miała pięć lat mniej.
Bardziej polubiłam siostry Vianne i Caleba. Dwie czarownice i demon na misji dyplomatycznej. Nie polubiłam Asha, który na szczęście nie stał się pionkiem trójkąta miłosnego, ale czuję, że jakiś trójkąt się pojawi... Później. Z kolei Ezra... Z jednej strony rozumiałam jego zachowanie, naprawdę. Co nie zmienia faktu, że często miałam ochotę nim potrząsnąć, gdy ranił Vi.
Liczyłam na trochę większy udział legend arturiańskich, ale myślę, że w następnych tomach będzie tego więcej. Mimo wszystko zostało to ładnie wplecione do świata, który jest według mnie dobrze skonstruowany, magiczny i na pewno ma jeszcze trochę do odkrycia.
Wątek miłosny niestety zdominował tę książkę i z jednej strony, jak to często ja, kibicowałam Vi i Ezrze, a z drugiej strony wiedziałam, że to wszystko jest takie... ,,Idiotyczne, że kochałam go tak bardzo" ~ Vianne. To idealne podsumowanie. Chcę też dodać, że przez ten wątek i występującą w książce scenę NIE polecam książki młodszym czytelnikom.
Sama fabuła mi się podobała, moim zdaniem jest naprawdę na plus i jeszcze wiele się wydarzy. Książka kończy się cliffhangerem, przez co od razu sięgnęłam po drugi tom. Gdyby nie on, pewnie poddałabym się po pierwszej części. Czy dobrze zrobiłam? Dowiecie się za tydzień!
Miłego czytania