niedziela, 13 marca 2022

Shannon Hale ,,Akademia księżniczek"

 


 Książkę na język polski przełożyła Donata Olejnik 

    Miri to czternastoletnia dziewczynka mieszkająca w małej górniczej osadzie na górze Eskel, której mieszkańcy utrzymują się ze sprzedaży wydobywanego przez siebie kamienia - linderu. Miri nigdy nie widziała nizinnego świata. Nigdy nie widziała też wnętrza kopalni. Choć dziewczynki w jej wieku zwykle od dawna pomagają rodzicom w pracy, ojciec Miri nigdy nie pozwolił jej się tam zbliżyć. Dziewczynka chciałaby w jakiś sposób przydać się wiosce, ale nie wie, jak.

    Pewnego dnia na górę Eskel przybywa królewski posłaniec. Wedle jego słów kapłani odczytali znaki, iż to właśnie w tej osadzie mieszka przyszła żona księcia Danlandii. Wszystkie dziewczęta mają obowiązek spędzić rok w nowo utworzonej Akademii księżniczek, by przygotować się do możliwej przyszłej roli. Szkoła jednak nie jest taka, jaka powinna być. Miri i pozostałe dziewczynki są zmuszane do nauki przez okrutną nauczycielkę, która za każdy sprzeciw i złamanie surowego regulaminu każe je dyscypliną i zamyka w ciemnej komórce, ubliżając im na każdym kroku. Miri jest zdeterminowana, by uczyć się najlepiej w szkole i udowodnić nauczycielce, że jest warta więcej, niż jej się wydaje. W dodatku najlepsza uczennica ma największe szanse wzbudzić zainteresowanie księcia. Tylko czy Miri chce być księżniczką?

    Gdybym była parę lat młodsza, gdybym miała lat przykładowo dziesięć, byłabym absolutnie oczarowana tą książką, która posiada niezwykły klimat. Teraz nie podchodzę do niej z zachwytem, a po prostu z uśmiechem, bo podobała mi się. To nie przygodówka, to nie akcja i tajemnice jak w np. ,,Magicznym Ekspresie". To historia dziewczynki, która chce dowieść swojej wartości, pokazująca siłę rodzinnych więzi, przyjaźni, a także tego, że (uwaga, uczniowie!) nauka może być niezwykle przydatna w życiu. Chociaż Miri uważała połowę przedmiotów za bezsensowną, doceniła wartość pozostałych. A choć w książce nie ma kojarzonej z baśniami magii (a przynajmniej nie nazwiemy tego dosłownie magią), to klimat możemy nazwać jedynie mianem ,,baśniowego". W dodatku nieraz w książce natkniemy się na dość zaskakujące zwroty akcji, a to wszystko tworzy przyjemną opowieść, którą z pewnością pokochają młodsi czytelnicy, ale i być może polubią również i starsi. 

    To by było na tyle. W następnej recenzji opowiem wam o ,,Nevermoor: Przypadki Morrigan Crow", a później zaś o ,,Do wszystkich chłopców, których kochałam" (nareszcie będę mogła obejrzeć film i wypełnić postanowienie ,,najpierw książka"). Do następnego tygodnia! 

                                                                                                                        Miłego czytania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Leigh Bardugo ,,Szóstka Wron"