niedziela, 27 marca 2022

Soman Chainani ,,Piękno i Bestie"

 


Książkę na język polski przełożyła Małgorzata Kaczarowska  

    Baśnie. Znamy je wszyscy, towarzyszą nam od dziecka. Powtarzają nam, że w każdej jest morał i każą odwracać wzrok od tego, co w tych historiach najgorsze, co czai się pod maską dobra. Baśnie już dawno przestały być aktualne.

    Soman Chainani na nowo opowiada nam dwanaście historii i zmienia je nie do poznania. Nieprzewidywalne i groźne, takie jak kiedyś. Dziewczyna w kapturku trzyma nóż w koszyku, nie zamierzając być kolejną ofiarą. Królewna odrzucona przez ludzi, powtarzająca błędy matki. Książę, który budzi się z każdego snu w pościeli splamionej jego krwią. Czarownica i matka, które zamieniono rolami. Piękna, która pod bezinteresownością skrywa egoizm i która wojuje jak Bestia. Naiwna syrena, która nie wie nic o miłości i zgorzkniała wiedźma, która wie o niej aż nadto. Niszczą utarte szlaki, a ich droga do szczęścia gubi się i odnajduje w najmniej oczekiwanych miejscach. 

    Na ,,Piękno i Bestie", wówczas jedynie pod tytułem ,,Beast and Beauty" czekałam od chwili, gdy autor ogłosił wydanie tej książki na swoim Instagramie. Czekałam z niecierpliwością, aż pojawi się ona również w Polsce, aż wreszcie się doczekałam.

     Kocham baśnie i wszelkie ich retellingi. Ale widzę też, czego nie powinny szerzyć baśnie, a czego ludzie często nie widzą. Spójrzmy na najczęstszy schemat baśni. Piękna dziewczyna, wręcz bogini o mlecznej skórze, złotych włosach, która jest uczynna, niewinna, posłuszna i miękka jak ciepła klucha. Tak niewiele baśni nadawało bohaterkom charakter, który nie mówił: bądź cicha, skromna, posłuszna i ładna, a pewnego dnia ze snu wybudzi cię książę za pomocą pocałunku, na który się nie zgodziłaś, zabierze cię do zamku, gdzie będziesz cichą, posłuszną żoną odpowiedzialną za rodzenie dzieci (najlepiej chłopców). A my w tej historii widzimy niedolę biernej dziewczyny i jej wielką miłość, która spadła jak grom z jasnego nieba. A zło... zło zawsze było złe. Ile czarnych charakterów miało coś do powiedzenia? Może czarownice nie były takie złe, może to ludzie je zdemonizowali i nastawiali wszystkich przeciwko nim.

    Czerwony Kapturek, Śpiąca Królewna, Królewna Śnieżka, Kopciuszek, Roszpunka, Jaś i Małgosia, Jaś i jego magiczna fasola, Sinobrody, Mała Syrena, Piękna i Bestia, Titelitury i Piotruś Pan (w którym ukryto wiadomość dla czytelników ,,Akademii Dobra i Zła"). Dwanaście historii, a każda niosąca ze sobą przesłanie. Ale gdybym wam je wymieniła, mielibyście wszystko na tacy, czyż nie? Być może warto samemu się przekonać, o czym mówią nowe baśnie? A może po prostu trzeba, może po prostu musicie to zrobić, bo ja tak mówię. 

    Czytajcie ,,Piękno i Bestie", to rozkaz! A w następnej recenzji opowiem wam o ,,Do wszystkich chłopców, których kochałam", później zaś o drugiej części: ,,P.S. Wciąż cię kocham". Do następnego tygodnia!

                                                                                                                             Miłego czytania

niedziela, 20 marca 2022

Jessica Townsend ,,Nevermoor. Przypadki Morrigan Crow"


Książkę na język polski przełożyli Małgorzata Hesko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz 

    Wszystkie dzieci urodzone w Wieczór Przesilenia są przeklęte - przynoszą pecha, choć nieświadomie. Do nich należy również Morrigan Crow. Złamałeś nogę? To wszystko przez nią, spojrzała na ciebie. Coś ci się nie udało? Morrigan oddychała tym samym powietrzem, to jej wina! Na szczęście (choć nie dla niej) dziewczynka umrze w dniu jedenastych urodzin jak każde przeklęte dziecko.

    Klątwa sprawiła, że życie dziewczynki było szare i puste. Wszystko zmienia dzień jej jedenastych urodzin. Morrigan nie umiera, o nie! A to wszystko za sprawą Jupitera Northa - cudacznego mężczyzny o rudej brodzie, który składa jej ofertę nie do odrzucenia. Za jego sprawą Morrigan trafia do niezwykłego Nevermooru w ukrytym Wolnym Stanie. Hotel zmienny jak pogoda staje się jej domem, a jego niezwykli mieszkańcy jej rodziną. Ale co ważniejsze, jeśli pomyślnie przejdzie cztery próby, stanie się członkinią elitarnego Towarzystwa Wunderowego. Jeśli nie... Morrigan zostanie odesłana do domu, gdzie czekać będzie na nią śmierć.

    ,,Nevermoor. Przypadki Morrigan Crow" to historia klimatem przypominająca ,,Mary Poppins", a każdy absurd goniący absurd przywodzi na myśl ,,Aliję w Krainie Czarów". To niezwykle sympatyczna książka, gdzie nie sposób się nudzić. Świat zupełnie inny, niż ten nam znany, niekonwencjonalne pomysły, to wszystko zapewnia świetną rozrywkę. Z przyjemnością śledziłam losy Morrigan i na pewno z chęcią poznam jej następne przygody! A ,,Nevermoor..." polecam każdemu, kto pragnie uciec od banału i przeżyć przygodę w książkowym świecie. Sądzę, że zwłaszcza młodszy czytelnik zachwyci się Nevermoorem i jego mieszkańcami, a także samą Morrigan.

    A teraz ogłoszenia parafialne. Za tydzień pojawi się recenzja ,,Piękna i Bestii" Somana Chainaniego, a później ,,Do wszystkich chłopców, których kochałam". Do następnego tygodnia!

                                                                                                                  Miłego czytania

niedziela, 13 marca 2022

Shannon Hale ,,Akademia księżniczek"

 


 Książkę na język polski przełożyła Donata Olejnik 

    Miri to czternastoletnia dziewczynka mieszkająca w małej górniczej osadzie na górze Eskel, której mieszkańcy utrzymują się ze sprzedaży wydobywanego przez siebie kamienia - linderu. Miri nigdy nie widziała nizinnego świata. Nigdy nie widziała też wnętrza kopalni. Choć dziewczynki w jej wieku zwykle od dawna pomagają rodzicom w pracy, ojciec Miri nigdy nie pozwolił jej się tam zbliżyć. Dziewczynka chciałaby w jakiś sposób przydać się wiosce, ale nie wie, jak.

    Pewnego dnia na górę Eskel przybywa królewski posłaniec. Wedle jego słów kapłani odczytali znaki, iż to właśnie w tej osadzie mieszka przyszła żona księcia Danlandii. Wszystkie dziewczęta mają obowiązek spędzić rok w nowo utworzonej Akademii księżniczek, by przygotować się do możliwej przyszłej roli. Szkoła jednak nie jest taka, jaka powinna być. Miri i pozostałe dziewczynki są zmuszane do nauki przez okrutną nauczycielkę, która za każdy sprzeciw i złamanie surowego regulaminu każe je dyscypliną i zamyka w ciemnej komórce, ubliżając im na każdym kroku. Miri jest zdeterminowana, by uczyć się najlepiej w szkole i udowodnić nauczycielce, że jest warta więcej, niż jej się wydaje. W dodatku najlepsza uczennica ma największe szanse wzbudzić zainteresowanie księcia. Tylko czy Miri chce być księżniczką?

    Gdybym była parę lat młodsza, gdybym miała lat przykładowo dziesięć, byłabym absolutnie oczarowana tą książką, która posiada niezwykły klimat. Teraz nie podchodzę do niej z zachwytem, a po prostu z uśmiechem, bo podobała mi się. To nie przygodówka, to nie akcja i tajemnice jak w np. ,,Magicznym Ekspresie". To historia dziewczynki, która chce dowieść swojej wartości, pokazująca siłę rodzinnych więzi, przyjaźni, a także tego, że (uwaga, uczniowie!) nauka może być niezwykle przydatna w życiu. Chociaż Miri uważała połowę przedmiotów za bezsensowną, doceniła wartość pozostałych. A choć w książce nie ma kojarzonej z baśniami magii (a przynajmniej nie nazwiemy tego dosłownie magią), to klimat możemy nazwać jedynie mianem ,,baśniowego". W dodatku nieraz w książce natkniemy się na dość zaskakujące zwroty akcji, a to wszystko tworzy przyjemną opowieść, którą z pewnością pokochają młodsi czytelnicy, ale i być może polubią również i starsi. 

    To by było na tyle. W następnej recenzji opowiem wam o ,,Nevermoor: Przypadki Morrigan Crow", a później zaś o ,,Do wszystkich chłopców, których kochałam" (nareszcie będę mogła obejrzeć film i wypełnić postanowienie ,,najpierw książka"). Do następnego tygodnia! 

                                                                                                                        Miłego czytania

niedziela, 6 marca 2022

Joanna Karyś ,,Wojownicze Serca"

 


    Gdy Alyson Terrwyn wybierała się na studia, nie miała konkretnego planu. Uczelnię wybrała ze względu na chłopaka, na którym kiedyś jej zależało, a który nagle zerwał z nią kontakt. Rzecz jasna pociągnęła za sobą swoją najlepszą przyjaciółkę - Blake. Wszystko toczyło się swoim rytmem, gdy nagle na terenie uczelni zostaje znaleziona martwa studentka. Wkrótce później Blake zostaje porwana, a Alyson bezzwłocznie biegnie jej na ratunek. Ten dzień wywraca jej świat dziewczyny do góry nogami.

    Potężna istota poluje na Alyson, choć nikt nie wie dlaczego. Być może odpowiedź znał jej ojciec - niestety już z nim nie porozmawia. Nigdy nie powiedział jej, kim naprawdę jest i skąd pochodzi. Alyson to Wojowniczka, która powinna była spędzić dzieciństwo w swoim świecie, szkoląc się do walki z demonami. Dzień, w którym Alyson trafia na Xyn, rozpoczyna ciąg wielu niebezpieczeństw, które mogą narazić życie tych, których kocha, a także tych, którzy byli niewinni. Wkrótce wszystkie tajemnice zostaną odsłonięte, niektóre serca złamane, a przyjaźnie zniszczone przez zdradę. 

    Nie jestem osobą, która unika czytania debiutów - znam wiele debiutanckich książek, nie tylko polskich, które są świetne! Opis ,,Wojowniczych Serc" i dużo pozytywnych opinii od osób, którym ufam, sprawiły, że chciałam sama przeczytać tę książkę. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona... i się trochę zawiodłam.

    Zacznę od czegoś niezależnego od autorki, a od wydawnictwa (które zaczyna mnie wnerwiać): błędy, błędy, błędy. Co chwilę wyłapywałam w tekście brakującą kropkę, zdarzały się braki polskich znaków i to mnie naprawdę drażniło, bo to wyglądało, jakby tekst nie przeszedł zupełnie żadnej korekty. 

    A teraz o samej książce. Ogólnie rzecz biorąc, podobała mi się, choć muszę przyznać, że czytało mi się ją naprawdę ciężko, a na to wpłynęły różne czynniki. Pierwszym z nich był słaby początek. Drugim coś większego: przeładowanie całej książki. Bohaterów było multum, nawet w połowie książki zdarzało mi się gubić i mylić imiona, które były strasznie do siebie podobne (Blake-Blair, Alyson-Annabelle, Aaron-Alarick). W dodatku wątków tyle, że aż boli głowa. Wszystko byłoby naprawdę świetnie, gdyby tylko książkę podzielić np. na dwa tomy. Wiem, że to ryzykowne w chwili wydawania debiutu, bo jeśli książka się nie sprzeda, to druga część może nie zostać wydana. A jednak... po prostu tego wszystkiego było za dużo na jedną książkę. Gdyby tylko ją podzielić, również część wątków zostałaby dopracowana. Chodzi mi tu o przykładowo... wątek miłosny. Alyson i Aaron, para, która zna się dość krótko, a jednak bardzo szybko się w sobie zakochują, a ta miłość jest silniejsza niż śmierć, oboje skoczą za sobą w ogień. 

    Książka ma zalety. Występuje w niej kilku charakterystycznych bohaterów, których udało mi się polubić: Blake, Tony, Alarick, Tiffany, Lucyfer (który wystąpił kilka razy, ale kilka jego kwestii wystarczyło, żeby zyskał u mnie plusa). Sama fabuła była świetna, tylko zabrakło dopieszczenia. 

    Nie lubię pisać źle o książkach, zawsze staram się znaleźć coś dobrego. Czasem, nawet jeśli znajdę drobną wadę w dobrej książce, to wolę ją przemilczeć, bo nie przeszkodziła mi w polubieniu książki. Ale czasem muszę wskazać to, co wyszło źle i naprawdę nie lubię tego robić. 

    Jak oceniam tę książkę? Prawdę mówiąc... naprawdę ciężko stwierdzić. Mam tak wahające się odczucia, że nie potrafię wydać jednoznacznej oceny. Nie potrafię polecić lub nie polecić, bo książka ma zalety i wady, które w pewnym sensie się równoważą. Czasem czytało się strasznie, a czasem naprawdę dobrze. Nie spełniła wszystkich moich oczekiwań, a jednak nie zawiodła mnie po całej linii. 

    Decyzję, czy przeczytać ,,Wojownicze Serca", pozostawiam wam. Być może odniesiecie zupełnie inne wrażenia niż ja, może pokochacie tę książkę całym sercem, a może znienawidzicie ją do cna. A może będziecie rozdarci, jak ja w tym momencie.

    O czym opowiem za tydzień? O książce, którą chciałam przeczytać, gdy byłam trochę młodsza, ale KTOŚ stwierdził, że jestem za duża na tytuł ,,Akademia księżniczek". Biblioteka tak nie myśli. A później? Później, wskoczymy do świata ,,Nevermoor: Przypadki Morrigan Crow" i przekonamy się, czym nas zaskoczy. Dlatego też najbliższe recenzje ponownie zabiorą nas w światy dla młodszych czytelników, ale to nie znaczy, że nie zaciekawią też starszych! Do następnego tygodnia!

                                                                                                                                  Miłego czytania

Leigh Bardugo ,,Szóstka Wron"