Książkę na język polski przełożyła Grażyna Szaraniec (wydawnictwo Bellona)
Rilla - najmłodsza córka Ani i Gilberta - jest jedną z najładniejszych dziewczyn w okolicy. W przeciwieństwie do swojego rodzeństwa nie zależy jej na nauce, a na zabawach i tańcach. W końcu okres między piętnastym a dziewiętnastym rokiem życia to okres najpiękniejszy, który trzeba dobrze wykorzystać. Jednak radość młodości przerywa wybuch I wojny światowej. Z dnia na dzień cały świat nie mówi już o niczym innym. Wojna zmienia również życie mieszkańców Glen St. Mary. Szczurołap prowadzi młodych chłopaków i mężczyzn na front, a za dźwiękiem przeklętego fletu podążają również bliscy Rilli: Jim, Walter, Shirley, Jerry, Karol, Krzyś...
Rilla nie może już dłużej być beztroską trzpiotką, która koniecznie chce dowieść swojej dorosłości. Musi dorosnąć naprawdę i nauczyć się nie tylko odpowiedzialności, ale też wielkiej odwagi. Zwłaszcza gdy spada na nią obowiązek opieki nad niemowlęciem, które przyniosła na Złoty Brzeg.
,,Rilla ze Złotego Brzegu" to już ostatnia część z serii o Ani Shirley, która potem stała się Anną Blythe i która później przekazała prowadzenie serii swoim dzieciom. Ósma i ostatnia książka skupia się na Rilli, która jako najmłodsza miała najmniej do powiedzenia, zważając na to, że w ,,Ani ze Złotego Brzegu" dopiero przyszła na świat, a w ,,Dolinie Tęczy" była za mała, by bawić się ze starszym rodzeństwem i Meredithami. Chociaż miała swoje małe przygody, przez co żal mi Shirleya, który właściwie jest, ale nie wiadomo po co. Naprawdę, on nic nie robi poza tym, że sobie siedzi, że ma imię, które kiedyś było nazwiskiem Ani i tym, że pod koniec książki idzie na wojnę. Tak więc... Shirley, przykro mi, ale gdybyś się nie urodził, to fabuła by się nie zmieniła.
Wracając jednak do Rilli - kiedyś sądziłam, że to najgorsza część, teraz mam o niej trochę lepsze zdanie, bo pamiętam, jak się nudziłam przy np. ,,Ani z Szumiących Topoli". Mimo to Rilla nie jest moim ulubionym dzieckiem Ani. W poprzednich książkach i na początku tej była to postać irytująca... Owszem, gdzieś w połowie książki zmienia się, jednak to nie do końca zaciera tego, co czułam wobec niej wcześniej.
Książka zdecydowanie nie jest lekka i zabawna, bo wojna nie była radosna. To był smutny i poważny czas, a więc książka również musiała taka być. Nie zabrakło smutku i problemów. ,,Rilla ze Złotego Brzegu" kończy cykl, który rozpoczął się w Avonlea na Zielonym Wzgórzu. Ania jest już dorosła, w jej życiu miało miejsce wiele pięknych, ale też bolesnych wydarzeń. W końcu przewodnictwo w serii przekazała swoim dzieciom, a na końcu z tych dzieci wybrała najmłodszą - Rillę.
Skończyło się już moje przerywanie fantastyki książkami Lucy Maud Montgomery i teraz już nie będę czytała serii na zmianę z czymś innym. Oczywiście w którymś momencie złamię moją zasadę ponownie, ale mam nadzieję, że nie w najbliższym czasie. Za tydzień opowiem o ,,Przyrodniej siostrze" Jennifer Donnelly, a tydzień później o ,,Księżniczce Incognito" Connie Glynn. Do następnego tygodnia!
Miłego czytania