Książkę na język polski przełożyła Katarzyna Krawczyk
Ogniste Serce właśnie został pełnoprawnym wojownikiem Klanu Pioruna, jednak nie spodziewał się, że kolejne wyzwania nadejdą tak prędko.
Nadchodzi pora nagich drzew, a z nią śnieg i mniejsze zasoby pożywienia.
Ogniste Serce i Szara Pręga dostają za zadanie nie tylko odnalezienie Klanu Wiatru i sprowadzenie go do domu, ale także wyszkolenie dwóch nowych wojowników Klanu Pioruna.
Napięcie między Klanem Pioruna a Klanem Cienia i Klanem Rzeki rośnie z każdym dniem, grożąc otwartą wojną. Co gorsza, Ogniste Serce znowu czuje się wyrzutkiem we własnym klanie. Pomimo swoich dokonań wciąż ma przylepioną łatkę ,,domowego kociaka". W dodatku sprawa Tygrysiego Pazura nie została rozwiązana, a opowieść Kruczej Łapy zaczyna brzmieć bardziej niż wątpliwie. Jednak najgorsza dla Ognistego Serca jest świadomość, że jego przyjaciel coś ukrywa...
Po lekturze pierwszego tomu miałam odczucie ,,liczyłam na coś lepszego''. Po lekturze drugiego tomu czuję ,,To było świetne! Chcę więcej!''. ,,Ogień i Lód'' zdecydowanie rozwiał moje wątpliwości, czy chcę brnąć w tę serię. Czytało mi się naprawdę lekko, już nie czułam dezorientacji mnogością podobnych imion i ilością wątków, których było tu więcej niż w pierwszej części. Cały czas działo się coś ciekawego, wobec czego nie nudziłam się. W tym tomie Ogniste Serce (wcześniej Ognista Łapa i Rdzawy) nie był już najważniejszy, a inne koty również miały swoje wątki, a przynajmniej jeden, ważny dla rudego wojownika. Szara Pręga od czasu zaostrzenia się konfliktu z Klanem Rzeki zaczyna zachowywać się dziwnie, jednak ja od początku czułam, co tu się kroi.
Tak, drugi tom zdecydowanie był lepszy niż pierwszy. Tak jak czułam, ,,Ucieczka w dzicz'' była po prostu długim wprowadzeniem. To trochę jak pilotowe odcinki na Netflixie, które trwają godzinę, a normalne już są o połowę krótsze. Tak było z tymi książkami: pierwsza strasznie się dłużyła, a druga mignęła z prędkością światła. ,,Las tajemnic'', czyli trzecią część Wojowników, przeczytam jednak dopiero po skończeniu ,,Ani z Avonlea''. Mam nadzieję, że skończę ją do następnej niedzieli, ponieważ przez zdalne nauczanie ledwo mam czas na cokolwiek. Niby jest to wyłącznie siedzenie w domu, ale patrzenie w ekran komputera męczy oczy bardziej, niż może się wydawać, a w dodatku trzeba jeszcze uczyć się do sprawdzianów i odrabiać stosy prac domowych. Także nie wiem, czy recenzja pojawi się za tydzień, ale miejmy nadzieję, że tak.
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz