Książkę na język polski przełożył Maciej Potulny
Stella i Will chorują na mukowiscydozę - chorobę, przez którą ich płuca nie pracują tak, jak należy. Chorzy na muko zawsze muszą trzymać dystans trzech kroków - wystarczy jeden oddech, jeden dotyk, by jedno zaraziło drugie.
Stella trzyma się list i planów, robi wszystko, by choroba nie pokonała jej zbyt szybko. Will jest zakażony wyjątkowo silną i groźną dla niego i innych chorych bakterią, a mimo to nie widzi sensu w leczeniu - ma dość przenosin z jednego szpitala do drugiego, ciągłego testowania nowych leków, które nie mogą ocalić mu życia.
Gdy ci dwoje się spotykają, a szpitalne korytarze stają się scenerią historii miłosnej, na przeszkodzie stoją tylko trzy kroki. Im bardziej się kochają, tym bardziej boli ich dzieląca odległość. Czy odrobina bliskości naprawdę musi być tak bliska wyrokowi śmierci?
Czego można się po mnie spodziewać jak nie ,,najpierw film"? Z początku nawet nie wiedziałam, że film jest na podstawie książki. Widziałam zwiastuny na YT, historia mnie interesowała, a kiedy na ,,koronaferiach" widziałam, że film znika z Netflixa, postanowiłam go obejrzeć. Jestem osobą WWO, spodziewać się można, że często ryczę przy filmach, czy książkach, ale w rzeczywistości rzadko czuję, że łzy naprawdę cisną mi się do oczu. Ten film wywołał taki efekt, a książka zrobiła to samo.
Stella jest poukładana, a Will niekoniecznie - klasyk. Ona chce się leczyć, on chce żyć pełnią życia. A jednak z czasem się w sobie zakochują i to dosłownie na śmierć i życie - w końcu jeśli zbliżą się do siebie za bardzo, jeśli zarażą się nawzajem, choroba pokona ich jeszcze szybciej. A jednak oboje postanawiają zaryzykować.
Ta historia potrafi rozbawić, ale też wyciskać łzy z oczu, ściskać za serce i skłania do rozmyślań - jak wszelkie historie tego typu, jak ,,Gwiazd naszych wina". Ale uwielbiam ją i polecam naprawdę wszystkim - świetna historia, napisana lekkim stylem, którą czyta się szybko jednym tchem.
Na koniec chcę jeszcze na chwilę wrócić do filmu - stwierdzam, że jest naprawdę wierną adaptacją, jednak brakuje mi w niej dwóch rzeczy: perspektywy Willa i epilogu, który został wycięty.
Do następnego tygodnia! Prawdopodobnie w następnej recenzji będziecie mogli przeczytać mój wywód na temat ,,Szczęścia w miłości"!
Miłego czytania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz