Książkę na język polski przełożyli Małgorzata Hesko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz
( wydawnictwo Media Rodzina )
Katniss i Peeta zwyciężyli w Głodowych Igrzyskach. Wygrali sprzeciwiając się regułom gry i całemu Kapitolowi. Przeżyli. Zdobyli sławę i pieniądze. Mimo to niebezpieczeństwo wciąż wisi nad ich głowami i tylko czeka, by niespodziewanie spaść. Dotyczy to zwłaszcza Katniss, która koniec końców była iskrą, wzniecającą ogień buntu.
Prezydent Snow nie toleruje sprzeciwu. Wkrótce wszystko co znane zmieni się na jeszcze gorsze. Siedemdziesiąte piąte, jubileuszowe Głodowe Igrzyska przejdą do historii.
Powstania i bunty. Plotki o trzynastym dystrykcie, który lata temu został unicestwiony. Kosogłos pojawiający się w najmniej oczekiwanych miejscach. Co to wszystko oznacza?
Chociaż Igrzyska w drugiej części stanowiły znacznie mniejszą część niż w poprzednich, nie przeszkadzało mi to. Cała książka była bardziej emocjonująca niż poprzednia, choć te emocje były zdecydowanie...no smutne. Po prostu. Nie chcę tu sypać spoilerami, ale powiem, że było tego typu momentów sporo. Znacznie więcej niż poprzednio. Ale to wszystko było w konkretnym celu - aby pokazać okrucieństwo władz w tamtym świecie. Wszystko poprzeplatane jednak było spokojnymi momentami i to dawało wytchnąć. Zakończenia, przyznam, że się nie spodziewałam. Ale nie w stu procentach. Trochę boję się zacząć ,, Kosogłosa '', ale nie chcę przerywać serii. I to jest moja klątwa... Dlaczego ZNOWU była przerwa w postach? Otóż...Najpierw był WOŚP i fakt, że nie zdążyłam skończyć. Potem poprzednia niedziela. Nie potrafię jeszcze zjeżdżać na nartach z książką w ręku, niestety:D Teraz muszę jeszcze trzymać kciuki o litość ze strony szkoły... A pierwszy tydzień to niestety kilka sprawdzianów. No nic, trzeba jakoś żyć i szukać chwili dla książki. A tymczasem się z Wami żegnam.
Miłego czytania